Stary Stary
831
BLOG

Urzędolenie

Stary Stary Praca Obserwuj temat Obserwuj notkę 13

–  Wyjeżdżam na czas jakiś a spodziewam się urzędowych przesyłek. Odbierz je proszę – usłyszałem od kolegi. Zbrojny więc w upoważnienie i dwa awiza poszedłem na pocztę, aby wziąć, co ze świata do przyjaciela przyszło.

Osiedlowa poczta miała trzy stanowiska, dwa były obsadzone. Trzecie czekało. Dwie urzędniczki przy czynnych okienkach skrzętnie wypisywały coś, stające przed nimi petentki wypowiadały z przekonaniem jakieś kwestie, mające w ich przekonaniu przyspieszyć czynności, kolejka czekała w stanie zamrożenia. Siedząca przy stole obok dama z namaszczeniem wciskała coś do kopert i wypełniała jakieś formularze. Jej miejsce w kolejce pozostawało wolne, chronione przez nastolatkę z ortodontyczną nakładką na zębach, stojącą w pewnym oddaleniu od poprzedniczki.

W Peerelu takie luki były zawsze wypełniane przez moherowe babcie, które udawały, że tu jest koniec kolejki. Nie dawały też sobie wytłumaczyć, że sprawczyni przerwy musiała tu przygotowywać przesyłkę, bo w domu kot właśnie przewrócił wazon, który źle postawiła córka, skłonna do sprawiania bałaganu, bo teraz te dzieci takie nieporządne, że nawet na wywiadówce – i tak dalej, dalej, dalej. Teraz wszyscy szanują wolne miejsce w kolejce i dziewczynka z aparatem bardzo dba o to, aby jego rozmiary pozostały nienaruszone.  Nie ma więc wyjaśnień. Robimy postępy.

Dochodzę do okienka. Sympatycznie się prezentująca i uprzejma pani urzędniczka ma wprawdzie komputer, ale na nim sprawdza tylko, czy awizowane przesyłki trafiły już do stanowiska wydawania. Posługuje się przy tym myszą, położoną z lewej strony klawiatury, pod ekranem usytuowanym również po lewej. Wskutek tego łokieć praworęcznej urzędniczki niebezpiecznie balansował nad przyciskami, co zmuszało panią do kilkukrotnej zmiany położenia przedmiotów na biurku. Po odnalezieniu czego trzeba przeszła ona do ręcznego wypisywania formularzy. Dwóch dla każdej przesyłki. Potem je podpisałem i… znowu się zaczęło.

Zostałem poproszony do trzeciego, wolnego tylko pozornie stanowiska, gdzie się również przesiadła załatwiająca mnie urzędniczka. Tylko ono było wyposażone w dotykowy ekran dla złożenia podpisu, nie mówiąc o myszy znowu usytuowanej po lewej stronie. Czekała tam jeszcze jedna seria czynności. Czyli znowu ekwilibrystyka łokcia nad klawiaturą, przesuwanie utensyliów, potem ręczne wypisanie formularzy i wreszcie… dwukrotnie podpisałem na rzeczonym ekranie coś, co chyba nie było zobowiązaniem do dozgonnego opodatkowania się na rzecz poczty. Potem już otrzymałem przesyłki i pani mogła powrócić na swoje poprzednie stanowisko.

Komputery utrudniają tylko życie. Tam oczywiście, gdzie rządzą… właśnie.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo