Stary Stary
488
BLOG

Astrodynamika

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 19

Konflikt interesów leży u podłoża spektakularnych dymisji z rządowych funkcji ostatnich dni. Doradcy pani Premier byli przedtem pracownikami jej politycznych przeciwników i nie zgłosili tego przyjmując propozycję współpracy z rządem, co uznano za nielojalność i zakończono zwolnieniami niezbyt skrupulatnych pracowników. 

Wydaje się, że mamy tu do czynienia z szerszym zjawiskiem, które zdarzenia mijającego tygodnia wyciągnęły na światło dzienne.

Okazuje się tedy, że pewni związkowcy, którzy też w imieniu „strony społecznej” negocjowali warunki zaniechania strajku w Kompanii Węglowej byli jednocześnie członkami rady nadzorczej kompanijnej spółki zależnej, pobierając tam roczne wynagrodzenia w wysokości 35 tys. złotych. Przedstawiciel stowarzyszenia Bona Fides, monitorującego przejrzystość życia publicznego jest przekonany, że przez to tracą oni wiarygodność. Pikanterii sprawie dodaje informacja, że w lipcu ubiegłego roku ograniczono liczebność rad nadzorczych i zarządów w filialnych spółkach KW, aliści z wyjątkiem tej, w której uczestniczyli wspomniani społecznicy.

Prawo i Sprawiedliwość zaś może wedle Newsweeka stracić roczną subwencję budżetową. Wbrew bowiem przepisom, stanowiącym że partia może swej siedziby użyczać wyłącznie na biura parlamentarzystów i radnych udostępniła do negocjacji swoje pomieszczenia prywatnym spółkom. Wynika to jednoznacznie z oficjalnego pisma prezesa jednej z nich, który pisze, że „Na prośbę przedstawicieli PiS zarząd Metropol w dniach od 11 do 21 lipca uczestniczył w spotkaniach zorganizowanych w siedzibie partii PiS”. To podobno może wystarczyć, aby Państwowa Komisja Wyborcza wstrzymała finansowanie, bo może być uznane za wydawanie partyjnej subwencji na cele pozastatutowe.  

To jednak nie wszystko. Posiadacze mieszkań i domów nabytych za kredyty hipoteczne we frankach szwajcarskich popadli w kłopoty też dlatego, że się zapożyczali przy ocenie zdolności spłaty bez uwzględnienia  „Rekomendacji S”, wydanej przez KNF w 2006 roku. Wedle niej banki miały sprawdzać „zdolność kredytową” potencjalnych „frankowiczów” symulując kredyt większy o 20% i oprocentowanie równe pożyczkom złotowym. Przeciwko temu oponowało wówczas Prawo i Sprawiedliwość. „Niekorzystnym skutkiem "Rekomendacji S" może być sytuacja, w której znaczna część średnio zarabiających Polaków nie będzie w stanie uzyskać dostępu do kredytu z powodu gwałtownego wzrostu jego kosztów. Wprowadzanie sztucznych ograniczeń tamujących naturalny rozwój rynku kredytów nie służy polskiej gospodarce, a już na pewno nie służy obywatelom" - tak wtedy grzmiał klub parlamentarny rządzącej partii. Teraz nawołuje władze do odwrócenia skutków własnej polityki. 

Fachowcy działają na zlecenie, bez oglądania się na polityczne barwy zleceniodawców. Społecznicy zaś i politycy kierują się wartościami. Trudno jakoś sobie wyobrazić tak zasadnicze i szybkie ich zmiany, aby ideowiec mógł postępować podobnie do zleceniobiorców. 

Chyba, że czas przyspieszył? Podobno jest względny.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka