Stary Stary
1279
BLOG

Alternatywa

Stary Stary Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 152

– Samolot zaczął rozpadać się w powietrzu i zaczął gubić części, które spadały na ziemię znacznie przed tzw. brzozą. (…) Brzoza nie miała żadnego wpływu na katastrofę. (…) Było tłumaczenie, że samolot uderzył skrzydłem o brzozę, stracił kawałek skrzydła, obrócił się upside down i to była przyczyna katastrofy, ale to nie jest prawda – powiedział Wacław Berczyński w TVP Info.  

– Na dzisiaj przyczyna katastrofy nie jest znana. Ale wiemy, że samolot rozpadł się w powietrzu – mówił dalej. O godzinie 15. jednak za najbardziej prawdopodobną przyczynę uznał wybuch termobaryczny.

Ostatecznie w wyniku badań podkomisji Berczyńskiego wyciągnięto takie wnioski:

  • Kontrolerzy wprowadzali w błąd pilotów od początku wiedząc o trudnej sytuacji.

  • Samolot nie uderzył w brzozę, a lewe skrzydło zaczęło się rozpadać wcześniej,

  • Wedle WAT (sic!) oderwanie sześciometrowej końcówki skrzydła nie może odwrócić takiego samolotu na plecy.

  • Ostatnia faza tragedii była spowodowana eksplozją termobarycznego ładunku.


Najbardziej szokuje podejście podkomisji do procedur.

– TAWS ostrzegał jedynie, że ziemia jest blisko. To nic nie znaczy – powiedział wcześniej profesor Berczyński.

Ten samolot musiał wylądować za wszelką cenę, ale cena okazała się nieludzko wysoka — napisała Natalia Budzka. Zginęło prawie stu jego pasażerów. Co było powodem wedle ekspertów? Rzecz wyjaśnia profesor Jancelewicz, specjalista od wypadków lotniczych:

  • Samolot prezydencki otrzymał zezwolenie na próbne podejście do lądowania, z zastrzeżeniem wszakże przerwania manewru, jeżeli na wysokości 100 metrów piloci nie dostrzegą ziemi. Warunek zignorowano.

  • Nie dostosowano częstotliwości radiokompasu do stacji naziemnych, w wyniku czego samolot znalazł się o 70 metrów w lewo od linii schodzenia.

  • Zignorowano komendy TAWS, automatu ostrzegającego przed zderzeniem z ziemią. Zamiast natychmiast po pierwszym ostrzeżeniu poderwać samolot, przestawiono ustawienia wysokościomierza, wskutek czego TAWS zamilkł.

  • Zignorowano wysokościomierz baryczny, poprzestając na wskazaniach radiowego, nieprzydatnych w terenie pofałdowanym, szczególnie zaś wznoszącym się w miarę lotu.

Kiedy w takich warunkach pilot dostrzegł ziemię było już za późno, musiało dojść do katastrofy. Uderzenie w brzozę spowodowało jej złamanie i takie uszkodzenie skrzydła, że siła nośna odłamała jego fragment na tyle duży, iż działanie drugiego odwróciło maszynę na plecy.

Procedury zakładają stan zero-jedynkowy. Kiedy się ich przestrzega, jest się bezpiecznym, kiedy się je ignoruje, nie. “Drobne uchybienia formalne nie muszą uniemożliwiać lotu głowie państwa. To była doświadczona załoga” – tak profesor Berczyński skwitował fakt, że załoga samolotu nie miała uprawnień do lotu. Mogła zatem nie znać wszystkich procedur. Od początku więc ryzyko zaistnienia katastrofy było bardzo wysokie.

Możemy zatem przyjąć, że samolot się zaczął rozpadać w powietrzu sam z siebie albo nawet powodowany eksplozją termobaryczną, która by musiała zniszczyć natychmiast całą maszynę – taką ma naturę. Aby jednak twierdzić, iż to właśnie było przyczyną tragedii, trzeba uznać, że wszystkie fakty wymienione przez profesora Jancelewicza nie mają znaczenia i samolot mimo ich zaistnienia mógł spokojnie lądować.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka