Negliż

Przedstawiciel władz nie potrafi składnie sformułować swojej relacji o katastrofie budowlanej. Mówi coś o pani premier i potykając się o rusycyzmy zapewnia, że “na dzień dzisiejszy” burmistrz zabezpieczył... mieszkania zastępcze. Przed kim? Nie wiadomo. Może to efekt wzburzenia okolicznościami, dramatycznymi wielce, ale...

Przykład idzie chyba z góry. Prezes też uporczywie “włancza”. Także jakieś nowe zasady naboru fachowców. Kiedy bowiem w 2005 roku zastosowano obiektywny system wymiany kadr nowo mianowani funkcjonariusze natychmiast się stawali przeciwnikami PiS-u. Fachowiec przecież nie może być ideologiem.

“Wprowadziliśmy (w czasie IV RP – przyp. mój) do spółek całą rzeszę ludzi, którzy mieli co najmniej doktorat z ekonomii lub prawa związanego z gospodarką i natychmiast byli oni pochłaniani przez patologiczny system funkcjonujący w tych spółkach” — mówił niedawno. Teraz więc desygnują na stanowiska ludzi z bliskich im środowisk, realizujących ich program, chociaż ze względu na mankamenty takiego naboru starają się także stosować “kryteria kompetencji”.

Jakie to są mankamenty? Wylicza je Marek Migalski. “To walka o podział tortu. Ci, którzy czują się pokrzywdzeni, chcą dostać swoją część. Ci, którzy już mają sporo, chcą jeszcze więcej. W takiej atmosferze wszyscy są gotowi do walki ze sobą” — pisze”. Nowi dygnitarze też ostentacyjnie zaczynają korzystać z przywilejów władzy, na czym cierpią nie tylko służbowe samochody.

Odchodzą zatem fachowcy. I to nie tylko generałowie i oficerowie Wojska Polskiego. Także dziennikarze. Małgorzata Piekarska porzuca TVP pisząc do jej prezesa, że chciałaby jednak “móc rano w lustrze patrzeć sobie w twarz”. Nie jest pierwszą, ale bardzo dramatycznie przedstawiła sposoby, w jaki ludzie PiS-u realizują program partii tam, gdzie powinni być neutralni.  

Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do skutków takiego sprawowania władzy, to sobotnie doniesienia rozwiązały je chyba w znacznym stopniu. I niestety, czarny scenariusz ma tu największe prawdopodobieństwo.