Niebawem podkomisja ds. katastrofy smoleńskiej przedstawi swoje ustalenia. Sformułowała je na podstawie nie tyle nowych dowodów, ale znanych faktów, analizowanych także przez fachowców zagranicznych, profesorów, którzy gwarantują poziom. Tak mówi minister Macierewicz.
Maciej Lasek replikując stwierdza, że w składzie podkomisji nie ma nikogo, kto by kiedykolwiek badał jakąś katastrofę lotniczą, są za to architekci, specjaliści od konstrukcji betonowych, nawet muzyki inkaskiej. Nie ma więc najmniejszych przesłanek do przypuszczenia, że ustalą oni cokolwiek.
Coś więcej już chyba na ten temat wie pani Stankiewicz. Oświadczyła ona, że w świetle zgromadzonych faktów "nie było innej możliwości, by wytłumaczyć naturę tych zniszczeń, niż tylko eksplozje, które były w powietrzu". Nie poprzestaje na tym. Dodaje iż “tu należy się najwyższa kara, ten człowiek powinien ponieść najwyższą karę, specjalnie przywróconą do prawodawstwa polskiego w tej sprawie. Mówię tutaj o Donaldzie Tusku, który w drugim dniu oddał śledztwo w ręce Rosjan”.
A jeszcze niedawno minister Macierewicz porzucał chyba hipotezę zamachu. O wynikach prac podkomisji mówił, że “Będzie to wyjaśnienie przyczyn technicznych tragedii oraz wskazanie odpowiedzialności za działania i zaniechania w związku ze śledztwem smoleńskim. Tak jak w pierwszej kwestii sprawstwo Rosjan, tak w drugiej – Donalda Tuska są przesądzone”. Nic tu chyba nie zapowiadało kary śmierci.
Tylko, że wtedy nie było jeszcze maltańskiego szczytu, czyli konieczności nadrabiania tamtego blamażu. Bezwzględność środków stosowanych przez PiS zapowiada chyba utarczka z Węgrami, jaką rozpoczęliśmy z powodu ich poparcia kandydatury dla Donalda Tuska. W wyniku fali hejtu, jaka po tym czynie Viktora Orbana spłynęła na Węgry, ambasador tego państwa odwołała swój wywiad w TVP, zaś nasz wiceminister spraw zagranicznych “z uwagi na inne zobowiązania” odwołał wizytę w Budapeszcie, gdzie miał wziąć udział w uroczystościach Święta Narodowego Węgier.
Jak natomiast zagranica odbiera też nasze postępowanie, można wnioskować ze słów Viktora Orbana właśnie. Media przypisują mu stwierdzenie, że w Krynicy “spędził upojne chwile z szaleńcem, którego powinno się do zakładu psychiatrycznego skierować”. Polityka PiS-u zaś "na dłuższy czas pogrzebała 'średniomocarstwowe' ambicje Polski".
Dywagacje na podstawie znaków dawanych przez dygnitarzy są często zawodne, ale kiedy innych nie ma a przeszłość uczy, co wybierać z narzucających się możliwości, wyłania się z nich najbardziej prawdopodobny rozwój wydarzeń.
Donald Tusk więc powinien się spodziewać fali oficjalnych oskarżeń, a cała machina państwowa zostanie wykorzystana na ich uzasadnienie. A Polska? Da sobie radę. Przecież zawsze miała władzę w ...właśnie.
