Nie tylko zakaz handlu w niedziele nas czeka. Rozważany jest również knebel na obrót towarami w portach. Najweselsze zaś, że nikczemnicy będą karani nawet kryminałem za złamanie owego przepisu biblijnej proweniencji. I to nie tylko ci, którzy w dzień święty oferują towary, ale również nabywcy. Deliktem więc będzie kupno lodów podczas niedzielnej przechadzki? Możliwe. Ale za to Halina będzie w domu, o czym z dawna marzył znowu widoczny w mediach złotousty poseł Cymański.
Nic dziwnego, że publicyści nazywają nas państwem małym druczkiem. Bo władze tracą zaufanie nie tylko poprzez pozorne realizowanie pustych obietnic, ale również wskutek symulowania przez dostojników czynności najwyższych urzędów. Trudno więc się dziwić, że przeszedł bez echa zorganizowany przez naszą ambasadę w Waszyngtonie pokaz filmu “Smoleńsk”. Nie próbowano się nawet zapoznać z jego walorami artystycznymi, a co dopiero z tezami.
Ale też trudno się spodziewać innego wizerunku naszego państwa, skoro wiceminister, próbujący dać odpór klerykalizacji prawodawstwa napotyka krytykę opozycji. To prawda, że się przy tym posłużył rasistowskimi stereotypami, ale najwidoczniej uznał, że audytorium mu nie daje wyboru.
I tu się znowu znalazł rzeczony poseł Cymański ze swym odwiecznym, i rymowanym(!) bon motem: “bułkę przez bibułkę”. Faceci bowiem z krwi i kości wedle niego wyrażają swoje zdanie nie oglądając się na konwenanse, czyli ą i ę.
Wszyscy już są przeciwko wszystkiemu, takie robimy wrażenie. Ale też z chaosu wyrosło życie. Radujmy się zatem.
