Trwa batalia smoleńska. Wszystkie ofiary katastrofy będą ekshumowane. Także wbrew oporowi rodzin. Niektóre z nich występują o odszkodowanie do państwa za wypadek lotniczy, równolegle głosząc swoje przekonanie o zamachu, którego ofiarami rzekomo padli ich bliscy. Bardzo to daleko idące rozdwojenie argumentacji. Państwo jednak nie wchodzi w szczegóły i pokornie płaci. Teraz tylko rozmiary żądania dodatkowych odszkodowań sięgają “średniej w Europie”, co budzi pewne zdumienie w społeczności przekonanej, że się właśnie wydobywa z ruiny.
W kontekście z odnowioną smoleńską batalią jawi się od dawna wyśmiewana praktyka dostarczania politykom argumentów przy pomocy SMS-ów. Wydaje się jednak, że tym razem podlega ona pewnej gradacji. Ich przydział, szczególnie zaś wykorzystanie stanowi coś w rodzaju akselbanta, którym dawniej oznaczano żołnierską szarżę. Wczoraj już drugi wiceminister z dumą mówił o wysokim blondynie, który jego zdaniem spoczął w grobie przeznaczonym dla osoby o zupełnie odmiennej posturze. To wedle niego uzasadnia niepokojenie zmarłych niezależnie od woli ich rodzin. Nade wszystko zaś wskazuje przynależność do wyższej półki wyrazicieli partyjnych pryncypiów.
Na tym tla dramatycznie wypadają słowa wdowy po oficerze BOR, zmarłym w katastrofie. Jak powiada nie ma nawet renty po mężu, ale nie o to jej chodzi."Unurzacie nas w błocie za te ekshumacje"– pisze zrozpaczona. Bezsilność i ból targa wielu z tych, których bliscy stracili życie w Smoleńsku.
“I jeszcze trzy słowa do wszystkich Polaków. Polska potrzebuje rozliczenia win. Ale Polska jeszcze bardziej potrzebuje zgody.”Tak mówił Lech Kaczyński po swoim wyborze na prezydenta w 2005 roku. Wiele się zmieniło od tamtego czasu.
