Czarny protest przed Sejmem, uważany przez reportera “Wiadomości” za demonstrację zwolenników aborcji nie ustrzegł się zabawnej pomyłki. “Dość dyktatury kobiet! Dość dyktatury kobiet!”krzyczeli obecni pod dyktando zagubionej już w wiecowej retoryce posłanki. Rzecz nieźle reprezentuje zamieszanie w polityce, podobnie zresztą jak dumnie obnoszone przez posła barwy Indonezji. Pozostawał w przekonaniu, że właśnie prezentuje biało-czerwoną plakietkę.
Za granicą też nie było najlepiej. Sekretarz Obrony USA nie znalazł czasu na przyjęcie naszego ministra. Także Węgrzy pokazali inne oblicze od oficjalnego. Jest tam więcej niż u nas zwolenników pomagania imigrantom poprzez przyjmowanie ich u siebie. Także więc i w tym wypadku są chyba przed nami w całym Międzymorzu. Może też dlatego, że poprzez nazywanie Namaszczycielem nie wystawiają autorytetu swego i szefa swojej polityki na szyderstwa politycznych przeciwników i krytyczne dywagacje recenzentów sceny politycznej.
PiS zatem przyspiesza prace nad nową wersją ustawy antyaborcyjnej. W tym tygodniu będzie pewnie kolejna nocna sesja Sejmu. Już widać jej zarysy. Wedle niej kobiety będą musiały rodzić dzieci tylko z wadami genetycznymi. Będą z tego zwolnione w razie ciąży z gwałtu lub zagrożenia swego życia. Ciekawe czy po uchwaleniu kolejnej wersji Zagranica zacznie nas traktować poważniej? Zwolniono przecież z pracy w trybie alarmowym zaoceanicznego doradcę szefa MSZ-etu. Nie ustaje jednak krytyka ministra obrony.
Mamy więc do czynienia z głęboką defensywą w której się znalazł PiS. I wszelkie wysiłki, nawet kolejne nocne głosowania w Sejmie chyba nie zmienią jego sytuacji.