Uroczystości rocznicowe przebiegły w dwóch odsłonach. W jednej sygnatariusz Porozumień Sierpniowych, w drugiej oficjele. No i zupełnienowa historia, w której to na razie jeszcze Wałęsa podpisywał dokumenty, ale już jakby nie podpisywał. Nie znalazła się wzmianka o nim w przemówieniu pani premier ani podczas składania kwiatów pod tablicą upamiętniającą Lecha Kaczyńskiego, ani pod pomnikiem Anny Walentynowicz. Ale jeszcze istnieje jako Bolek, bowiemprzejściowy okres ma swoje niedogodności. I nie zapomną mu, nawet kiedy swoim działaniem odkupił ewentualne winy.
Postawa prezydentastanowi tu swoisty wyłom. Nie tylko wspomniał go w swoim przemówieniu, ale też w kościeleprzekazał mu akt pokoju. Podobnie zresztą jak obecny przewodniczący “Solidarności”, od dłuższego już czasu niewidoczny Piotr Duda. On nie tylko podał mu rękę w czasie mszy, ale izaprosił na uroczystości, w których Lech Wałęsa jednak nie wziął udziału. Mamy więc dosyć niespójny przekaz z obozu władzy.
Zamieszanie ilustrują inne zdarzenia. Znamienny jestfilmik, prezentujący zajścia podczas pogrzebu “Inki” i “Zagończyka”, bohaterów antykomunistycznego podziemia. Budzi zdumienie. Tam bowiem słychać, że zwolennicy istnienia centrum decyzyjnego umieszczonego poza urzędami premiera i prezydenta, na kształt komitetu centralnego oraz głosiciele dyktatury proletariatu nie są przedmiotem odrazy. Atakujący KOD-owców nacjonaliści mają obrońców demokracji za “czerwoną hołotę” i zwalczają ich hasłami wznoszonymi niegdyś przez stronników Wałęsy przeciwko ZOMO. Teraz jeszcze atakowanych przez siebie uczestników uroczystości oskarżają przed prokuraturą o ich zakłócanie.
Rzecz nie powinna może tak bardzo dziwić. Wszystko bowiem jest możliwe, kiedy głosiciel ideologii dzisiejszych “antykomunistów” swoją niegdysiejszą działalność na rzecz SBprzypisuje komu innemu, zagnieżdżonemu wówczas w jego innym teraz jestestwie. Inni rzecz przemilczają zgoła, gorliwością w miotaniu obelg nadrabiając swój oportunizm. Aliści się im przeszłość zapomina, mówią bowiem co należy.
W tym wszystkim jest tyle logiki, co w bezrozumnymataku brytyjskich ksenofobów na polskich imigrantów, którzy gdzie indziej doświadczają skutków nienawiści do odmieńców. Zdumiewa więc popularność nacjonalizmu w Polsce, kiedy za granicą uderza on w Polaków właśnie. Swoisty to patriotyzm, który praktycznie daje moralne zezwolenie na atakowanie rodaków w innych krajach.
Gorzej rzeczocenia Bogdan Borusewicz, kolejny przywódca historycznego strajku sierpniowego pomijany w uroczystościach:
- Jest w Polsce w tej chwili taki pełzający strach. On wpełza na ludzi. Dziewczyna, która została potraktowana pięściami w okolice nerek, nie chce ujawniać swojego nazwiska dlatego, że pracuje w instytucji publicznej. Ja widzę ten strach u dziennikarzy, wśród administracji, w policji. Ten strach trzeba przełamywać, dawać przykład, że się nie boimy. Przecież grożenie prokuratorem prezesowi Trybunału Konstytucyjnego to wyraźne zaznaczenie, że my wam tu pokażemy! Musimy się bronić.
W sumie z wczorajszych doniesień wynika głównie ekspresja ideologicznego absurdu, w której rzekomi prawicowcy uznają się za sukcesorów skrajnie lewicowego odłamu “Solidarności”, starają się wyprzeć z historii rzeczywistych inspiratorów zrywu sierpniowego, pod płaszczykiem konserwatyzmu wprowadzają realsocjalistyczne metody zarządzania państwem a swoją postawą usprawiedliwiają ataki brytyjskich ksenofobów na Polaków.