Stary Stary
396
BLOG

Snobizm

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 37

Wzorce, które chcemy naśladować przesądzają o naszej przyszłości. Jeżeli je tworzą elity, wedle tradycyjnych pojęć postępujemy w pożądanym kierunku. Kiedy przykładem są proletariusze, staczamy się w socjalistyczne eldorado, prezentowane przez rezerwaty Indian w Ameryce Północnej z jednej strony, a przez Koreę Północną z drugiej. Pierwszy z tych rajów ma nieustającego sponsora, USA, drugi jest autarkiczny, nie ma więc jadła, ale ma bombę atomową.

W Europie od zarania przykład dawał Rzym. Najpierw cesarski, potem papieski. Przedtem całe imperium się składało na wspaniałości stolicy, jej patrycjat, poetów, filozofów, amfiteatr, widowiska, łaźnie, akwedukty. Potem świętopietrze się przyczyniało do przewagi materialnej Watykanu nad innymi państwami, zasilanymi tylko przez własnych poddanych. Skutkiem tego był rozkwit włoskiej sztuki, który wyznaczył wzorce długo naśladowane w całym zachodnim świecie. Dopiero reformacja dała początek nowym ośrodkom intelektualnym, także zresztą finansowanym przez jakieś imperia.  

Swoistym ewenementem w tym porządku stała się stolica światowego proletariatu, Moskwa, która ustanowiła nowy wzorzec, proletariusza. Równie fałszywy, jak cała wypracowana tam ideologia. Był nim bolszewik, rzekomo przejęty misją przywracania ludowi jego praw. Swoistym już rodzimym wynaturzeniem tego jest modyfikacja ideału i wysunięcie mitycznego “wykluczonego” na piedestał. To ktoś niezdolny do samodzielnego bytu, skazany na państwową opiekę, należną mu jak niepiśmiennemu Indianinowi w rezerwacie lub zupełnie wypranemu z racjonalizmu Koreańczykowi z północy.  

Pogląd na szkodliwość odżegnywania się od elit najlepiej prezentuje porównanie obyczaju, panującego w parlamencie brytyjskim i polskim. Tam się odchodzącemu z polityki adwersarzowi składa podziękowania, u nas się go nazywa zdrajcą. Aliści na Zachodzie polityk przypisujący sobie lub bratu cudze zasługi, nawet tylko zakłamujący historię nie byłby traktowany poważnie, u nas może kształtować opinię publiczną.

Podstawowym zaś skutkiem odsunięcia elit od czci i wiary jest apoteoza bylejakości, objawiona chociażby reakcją na facebookowy wpis Agaty Młynarskiej. Jej niezgoda na panoszenie się “Kiepskich” w polskich kurortach spotyka się z oburzeniem na rzekomą pogardę “jaśnie pani” do ludu. Tego rodzaju paradoks jest możliwy tylko kiedy się odwróci znaczenie pojęć. Jedynie wtedy to co komiczne, można traktować poważnie. Lud, to przecież nie “Kiepscy” i krytyka grubiaństwa nie dotyczy prostych ludzi.

Niestety, jeżeli pod pozorem wyróżniania godności narodu znowu damy prymat “lumpiarstwu” [J. Staniszkis] które przecież z ludem ma niewiele wspólnego, czeka nas dalsze opóźnienie powrotu do cywilizacji. Gorzej, to nasi rodacy pracujący za granicą będą tam postrzegani, jako uciążliwi imigranci. Nasze zaś kurorty się staną miejscem wypoczynku dla “gorszego sortu” krajowych i zagranicznych turystów, pozbawionych nacisku środowiskowego, wymuszającego wstrzemięźliwość w obejściu.

Z jakim przestajesz, takim się stajesz – trudno tej prawdzie zaprzeczyć.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka