Nie było nas, był las, nie będzie nas, będzie las [ludowe].
Polska nie może być obrażana za posiadanie perły natury, stanowiącej światowy ewenement, powiedział minister i zezwolił na wycinkę fragmentów Puszczy Białowieskiej, zaatakowanych przez kornika. Teraz las będzie czysty, bez szkodnika w drzewach, kompromitującego drewno, nie tylko perły.
Tyle tylko, że naturalny las jest w równowadze właśnie z kompletnym ekosystemem, także zawierającym pożeraczy pni. Ich populacja rozwija się gwałtowniej, kiedy ma więcej drzew do zaatakowania i wolniej, kiedy jest ich mniej.
Kiedy się więc wyrżnie drzewa ze szkodnikiem i nasadzi tam swoich, słusznych sosen, następna generacja kornika będzie miała lepsze warunki do rozwoju i dopiero naprawdę zaatakuje. Jego bowiem wrogowie wymrą wcześniej z głodu. Trzeba ich będzie zastąpić kolejną wycinką? Coś ich przecież będzie musiało niszczyć. Tyko co to za naturalna puszcza, kiedy ją trzeba sadzić od nowa?
To tak samo jak z pożarami w Kalifornii. Kiedy z nimi nie wojowano, były też, ale nie zagrażały lasom. Kiedy je zaczęto gasić, pojawiły się z takim nasileniem, że teraz już je stale trzeba zwalczać. Fakt, że Puszcza przetrwała do dziś świadczy o potędze sił samoobronnych natury. Tak jak kalifornijskie lasy nie wymagały pomocy, póki im człowiek nie zaczął pomagać.
Tę prostą regułę ignoruje minister i dlatego robi to, co mu się wydaje słuszne. To klasyczna reakcja kogoś przekonanego, że nic się samo nie reguluje. Aliści przypisywanie niedorzeczności wycince w puszczy jest całkowicie nieuprawnione. Nie będzie bowiem naturalnego lasu, nie będzie Polska obrażana.
Trudno też w tej sytuacji dyskutować z profesor Staniszkis, utrzymującą, że “PiS próbuje przestawić Polskę na wschodnią mentalność” i uruchomił mechanizmy, “których się nie da zahamować”. W tej sytuacji także ludowe porzekadła tracą chyba sens. Byłby to kolejny skutek “dobrej zmiany”?
