Stary Stary
1127
BLOG

Fakty

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 33

Trybunał Konstytucyjny uznał za niekonstytucyjną nowelizację ustawy o sobie samym. Przede wszystkim stwierdził, że przedmiot orzekania nie może być jego podstawą, czyli nie można oceniać przepisów wedle zawartych w nich wymogów. Poza tym nowa ustawa o TK została uchwalona pospiesznie, wprowadzona bez możliwości zapoznania się z nią przez posłów, przy poprawkach wprowadzanych na sali obrad, w dodatku całkowicie zmieniających poprzednie brzmienie poprawianych przepisów, na ostatku zaś bez stosownego vacatio legis. W tej sytuacji szczegółowe omawianie wad poszczególnych jej uregulowań było już formalnym spełnieniem wymogu ustosunkowania się do zastrzeżeń zgłoszonych przez podmioty skarżące nowelizację.

Posłowie PO podobno już od dwóch tygodni dysponowali projektem wczorajszego wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Ba, krążył w Internecie. Na specjalnej konferencji prasowej ujawnili to parlamentarzyści PiS, domagając się od profesora Rzeplińskiego, aby rzecz potwierdził. Tyle, że treść wyroku była oczywista najpóźniej od momentu, kiedy zaskarżono sporną ustawę, przytaczając stosowne argumenty. Nie dało się ich zbić inaczej, jak przy pomocy logorei adwersarzy, wywodzących winę Tuska. Argumenty przedstawiali tak mocne, jak grzechy rzeczonego ekspremiera.

A te były podobno niemałe.

- Ci, którzy dzisiaj mówią, że trzeba bronić demokracji, chcą bronić tego, co było przez ostatnie osiem lat. Tych wszystkich afer, które były zamiatane pod dywan. Takich wyborów, jak ostatnie, samorządowe, gdzie wynik zaprzeczał wszelkiej rzeczywistości. I wszyscy o tym wiedzą, ale niczego się nie dało zrobić i nie dało się powtórzyć. To była prawdziwa demokracja? Gdzie wtedy były wszystkie Komisje Weneckie? Gdzie była Komisja Europejska? Dlaczego wtedy nie interweniowano? - mówiono już wcześniej [Onet.pl].

Najlepiej jakość zarzutów formułowanych w środowiskach krytykujących wyrok streszcza powołanie się na zasadę domniemania konstytucyjności ustaw. Należałoby wedle niej uznać za konstytucyjną regulację, której konstytucyjność się właśnie rozważa. Żywo to przypomina scenę z “Syzyfowych prac”, w której przekorni uczniacy pytają księdza, czy wszechmocny Stwórca może stworzyć kamień tak ciężki, że go sam nie podniesie. Tak pojmowana zasada domniemania niewinności musiałaby wykluczać wszelkie próby osądzenia przestępców.

Obelżywy napis w toalecie jednej z podstawówek, zawierający jednak imię “Andrzej” posłużył za pretekst do dochodzenia, prowadzonego w policyjnym stylu przez nauczycieli dla ujawnienia nieletniego nikczemnika, rzekomo obrażającego prezydenta. Grafolog też był w akcji. Nauczyciele się bowiem obawiają konsekwencji, jakie może wyciągnąć wobec nich nowa władza. Ciało pedagogiczne szuka więc tego, którego wybryk grozi mu ciosem wymierzonym w miejsce wskazane w treści inkryminowanego napisu.

Bo wedle nowego trendu nie logika, nie sąd wreszcie, a głębokie przeświadczenie wydobywa prawdę z odmętów informacyjnego szumu. I ona nas wyzwoli.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka