Stary Stary
876
BLOG

Recepta

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 62

“Sprawa debaty w Europarlamencie wynika przede wszystkim z tego, by przykryć ten najpoważniejszy problem Europy, czyli emigrantów. (…)Nie ma w tej sprawie sporu prawnego, jest spór polityczny, który jest podgrzewany i przenoszony do Europy”.To konkluzja kończąca spotkanie premier Szydło z szefami klubów parlamentarnych. Czyli nie ma o czym gadać, Polska to temat zastępczy dla zaambarasowanych innymi kłopotami eurokratów.

Opozycyjni uczestnicy wczorajszego spotkania odrzucili kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, proponowany przez PiS, wedle którego by mieli wskazać ośmiu z piętnastu jego sędziów. W sytuacji bowiem, kiedy o rozstrzygnięciach by miała decydować większość dwóch trzecich pełnego składu Trybunału, rzecz nie ma najmniejszego znaczenia. Kolejna więc próba uwikłania opozycji w legitymizowanie swoich posunięć uczestnictwem w spotkaniu tym razem się PiS-owi od początku nie udała.

Tego nie można powiedzieć o wcześniejszych posunięciach partyjnych strategów. Poprzednie zebranie szefów klubów parlamentarnych pozwoliło pani Premier oznajmić światu, że podzielają oni zdanie partii rządzącej w sprawie jej poczynań z Trybunałem Konstytucyjnym. Podobne, acz mniej skuteczne było przedstawienie wtorkowej debaty w Parlamencie Europejskim jako zwycięstwa, bo dużo tam było pochwał dla PiS-u. A że z jednym wyjątkiem pochodziły wyłącznie od proputinowskich nacjonalistów, tłumnie się garnących do głosu, to furda. PO zaś nie oponowała na forum PE przeciwko poczynaniom w kraju większości parlamentarnej, bo skutecznie ją przedtem sterroryzowano oskarżeniami o donoszenie na Polskę.

Wczoraj nie wyszło, sięgnięto więc po plan B. Okazało się więc, że szkoda się zajmować opozycją, która przychodząc wprawdzie na inicjowane przez rząd spotkania nie podejmuje jednak oferowanych jej możliwości. Jest więc nastawiona na destrukcję a nie na współpracę. W tej sytuacji można przypuszczać, że lepiej by było aby wzorem PiS z poprzedniej kadencji absencją objawiała swój negatywny stosunek do pomysłów władzy.

Mechanizm dekretowania stanu rzeczy jest też wykorzystywany do przekształcania Polski z “imitacyjnej w innowacyjną” [Gowin]. Zadecydowano oto, że wyczerpały się już możliwości, jakie daje tania siła robocza i musimy sięgnąć do światowych metod wypracowywania wartości dodanej, innowacji. Ma się to jednak dokonać poprzez forowanie państwowego sektora.

Małe i średnie przedsiębiorstwa prywatne, tolerowane jeszcze przez władze nie mają dostatecznego kapitału, aby inwestować w postęp. Muszą zresztą cały intelektualny potencjał wykorzystywać do przełamywania przeszkód piętrzonych im przez biurokrację. Tymczasem przedsiębiorstwa państwowe po każdych wyborach tracą wszelkie kontakty i wizerunek, wraz z poprzednim zarządem lądujące na bruku. Szczęśliwie mamy jeszcze rezerwy, wynikające ze zdecydowanie niższej produktywności naszej gospodarki, która też wskutek tego znacznie mniej płaci pracownikom. W tej sytuacji nie ma wyjścia, trzeba sięgnąć do dekretu.

Postępując konsekwentnie PiS by powinien Europę wezwać do rozparcelowania pośród siebie napływających uciekinierów w takich samych proporcjach do liczby mieszkańców, w jakich my rzekomo przyjęliśmy milion Ukraińców, nawet nie informując Brukseli o problemach, jakie chyba musieliśmy w związku z tym przełamać. Dzięki temu przestanie nas trapić pat z Trybunałem Konstytucyjnym i staniemy się państwem innowacyjnym. Przynajmniej w dziedzinie woluntaryzmu i politycznej intrygi.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka