Stary Stary
2635
BLOG

Zieleń

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 101

Mamy charakterystyczne sygnały. Po pierwsze Węgry się wycofują z podatku bankowego i renacjonalizacji banków. Upaństwowione zaś odsprzedają co prędzej, póki jeszcze są nabywcy. Uderzenie bowiem w sektor bankowy spowodowało nie tylko wzrost kosztu utrzymania konta. Zwykły rachunek oszczędnościowo - rozliczeniowy kosztuje tam teraz 600 złotych rocznie i płaci to każdy, także emeryt, czy niewiele zarabiający pracownik pod rygorem trzymania swoich walorów w pończosze.

 

Akcja kredytowa na Węgrzech spadła o 30 procent. Ma to dramatyczny wydźwięk w konfrontacji z zapowiedzią naszego wicepremiera Morawieckiego, zapowiadającego promowanie inwestycji w małych i średnich przedsiębiorstwach. Jak to zamierzają osiągnąć ograniczając jednocześnie dostęp do kredytów? Znowu są przekonani, że “dadzą radę”? Trzeba tu dodać, że węgierski podatek bankowy jest znacznie łagodniejszy od naszego.

 

Trwa obecnie akcja propagandowa, starająca się umniejszyć znaczenie obniżenia ratingu Polski przez S&P. Wyraziciele rządzącej partii na wyprzódki zapewniają, że nigdy nie mówili o Polsce w gruzach. Nie wspominają jednakowoż o tym, że w czasie IV Erpe utrzymywali stosunkowo niski dług publiczny, deficyt budżetowy, niższe wynagrodzenia i wydatki. Gospodarowali rzeczywiście oszczędnie, ale ich osiągnięcia są na ogół podobne lub gorsze od parametrów makroekonomicznych utrzymywanych przez PO. Jeżeli więc PO było liberalne, to PiS-owski sposób gospodarowania zasadniczo potwierdza stwierdzenie jednego z wyrazicieli ich koalicjantów, głoszącego że mają “Polskie soledarne bynamiej”. Rzeczywiście, bynajmniej nie była solidarna. Zarobki na przykład, po uwzględnieniu wpływu czasu, były w niej w stosunku do cen najniższe w dwudziestoleciu od 1995 do 2015 roku.

 

Partia więc nie może się wspierać przykładami z przeszłości, bo odstraszy socjalny elektorat, wyobrażający sobie, że będzie teraz opływał w dostatki niczym w stanie wojennym, kiedy to kartki decydowały o materialnym statusie rodziny, a nie pensje jej żywicieli.

 

Wyraziciele PiS muszą sięgać do ryzykownych stwierdzeń, głosząc jakoby nigdy nie twierdzili, że Polskę zastali w ruinie. Kompromitują to ich zwolennicy dalej opowiadając o zapaści pozostawionej przez PO. Ale najbardziej w tym dziele gorliwa profesor Pawłowicz miała się nawet spotkać ze swoistym ostracyzmem podczas wyjazdowego posiedzenia Klubu Parlamentarnego PiS w Jachrance. Nikt z nią nie chciał dzielić pokoju.

 

Tak czy owak wskutek politycznych poczynań naszych władców mamy do czynienia z załamaniem kursu złotego, natychmiastowym wzrostem naszego długu zagranicznego, kosztów importu. Za tym rychło mogą pójść ceny zagranicznych komponentów rodzimych produktów, zahamowanie inwestycji, spadek popytu krajowego, spadek produkcji, zmniejszenie eksportu, czyli wszystkiego, czego by nie chciał premier Morawiecki. Nic dziwnego, że powoduje to niepokój w łonie rządzącej partii.

Czyżby więc propagandowy monolit zaczynał pękać? Przecież nie można powiedzieć, że nie dają rady. Mówili bowiem, że Polska nie jest żadną zieloną wyspą. I raczej nie będzie.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka