Stary Stary
1226
BLOG

Lemingoza

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 44

Sprawiali wrażenie, że nie wydrukują. Bo nie. A właściwie dlatego, że Trybunał orzekał w pięcioosobowym składzie, a w tej sprawie powinien wedle nich orzekać w dziewięcioosobowym. Dlatego wyroku nie drukowali bo myśleli, że on to opinia. Bo jak nie został opublikowany, to Trybunał gadał do ściany, może nawet do telewizji, ale nie obwieścił. Jak więc nie obwieścił, to nie zrobił więcej od nowych sędziów, co to są mianowani, ale nie zaprzysiężeni albo mianowani bezprawnie. Przychodzą to pracy i nic nie robią. Bo jak jedna z nowo mianowanych „osób” powiada, wypełnianie „setek formularzy” jest właśnie nic nie robieniem. I tak z tego nic nie wyniknie, podobnie jak z ogłaszanych jedynie w telewizji wyroków i tak uznawanych za opinie.

Kiedy się zaś zapytano prominentnego polityka PiS, czy nie jest czasem bezprawna zwłoka w publikacji wyroku, motywowana w liście do szefa Trybunału Konstytucyjnego jego niepełnym składem podczas wyrokowania, ów odpowiadał, że nie może tu być mowy o łamaniu prawa. I mamy wyjaśnienie całej sytuacji. Podstawą pisowskiej narracji w tej sprawie jest ujawnione już wiele razy przekonanie, że suweren nie może łamać prawa, bo on jest jego źródłem. To więc co powiedział on lub jego plenipotent jest prawem i wszystkie trybunały mogą sobie opiniować co chcą. Jeżeli bowiem ma się większość, ma się władzę także nad… drukarnią i każdemu do tego zasię. W biurokracji bowiem nie chłop potęgą jest i basta, ale urzędnik. I to jest nowa jakość w ustroju, tajemnicza dotąd „dobra zmiana”. 

Wsztstko ma odległą tradycję. Jest bardzo podobne do tradycyjnego sposobu podejmowania decyzji jeszcze w barbarzyńskich społecznościach. Wymagana tam była jednomyślność. Kiedy się jej nie można było doczekać, imano się kijów i im wyraźniejsza była większość, tym łatwiej przekonywała oponentów do swojego rozwiązania. Chyba, że przyszło ono z góry, objawiane za pośrednictwem świętego wierzchowca, prowadzonego przez kapłana pośród rozrzuconych na majdanie włóczni. Jeżeli którąś potrącił kopytem, oznaczało to niezgodę niebios na propozycję i nie było potrzeby nabijania sobie guzów. Wtedy rozstrzygała nie władza nad drukarnią, a nad uzdą.

Teraz mamy dwudziesty pierwszy wiek i nie wypada sięgać do fizycznych metod argumentowania. Większość ma zatem u nas zawsze rację i w związku z tym opozycja może się czuć tylko wirtualnie, ale też odpowiednio poobijana. Tyle tylko, że tymczasem przywleczono ze starożytnej Grecji jakieś dziwaczne zasady szanowania mniejszości, prawa, jak zwykle skomplikowali to jeszcze Amerykanie i na tej podstawie stworzono system zupełnie niezrozumiały dla prostego człowieka, czyli z samej natury uczestnika większości. Tę bowiem tworzą ludzie nie znający prawnych zawiłości. Ich wszędzie jest więcej. I jak by na przykład partia reprezentująca taką większość, emanacja jej woli, wskutek jakichś niekorzystnych zaszłości przegrała wybory i by nie zaprzysięgnięto nowo wybranych posłów, to kto by tego zabronił? No kto? Mniejszość?

Skutki zaś już mamy. Giełda straciła ponad 11% od objęcia rządów przez PiS. Największe spółki poniosły jeszcze większe straty, ponad 14%. Wartość złotówki leci na łeb na szyję. Frankowicze na przykład są już chyba poza możliwością wszelkiej pomocy, bo kurs ich faworytalnej waluty znowu przekroczył cztery złote za franka. Aliści to dopiero początek. W państwie pełnym ad hoc mnożonych wątpliwości wobec tego co napisano w kodeksach łatwo przecież może dojść do zakwestionowania dowolnych praw. Nic więc dziwnego, że ostrożni biznesmeni już teraz wyprzedają swoje aktywa.

Ale czy prawo jest dla ludu, czy lud dla prawa? A wymóg szanowania prawa pisanego? Jak nie było ogłoszone, nie było napisane, to o czym tu mowa. Prezesa Trybunału Konstytucyjnego zapytano tylko, czy naprawdę jest pewny wydanego wyroku. Nie wolno? 

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka