Pakiet demokratyczny znikł z Sejmowego porządku obrad. Pojawił się tylko na moment we środę i zanim zmrok nastał, przestano o nim mówić. Gdyby dotrwał zmierzchu, to może już nad ranem by się mogli pierwsi opozycjoniści umieszczać na liście parlamentarzystów nie popierających rządu, co by im dało prawo do zmawiania się dla takiego zatytułowania przysługującego im punktu porządku obrad, aby jak najwięcej ich mogło wyrzucić z siebie dręczące kwestie. A tak? Poczekają jeszcze, może ruski miesiąc, a może rok, też ruski oczywiście. Jakżeby inaczej w państwie owładniętym modą wschodnich sofizmatów?
Chodzi zaś o to, co Jarosław Kaczyński w trakcie kampanii wyborczej określał następująco „[...]Jesteśmy gotowi nawet zrobić coś więcej. Wprowadzić pakiet demokratyczny, który będzie przecież umacniał pozycję formacji opozycyjnych. Próbowaliśmy to zrobić od lat. Ale nie mieliśmy większości. I teraz to zrobimy. Rząd, premier, będzie musiał stawać przed Sejmem raz na miesiąc i tłumaczyć się z różnych spraw. Odpowiadać na pytania, na trudne, często zaskakujące, pytania. Tak jak jest w Anglii. To jest potrzebne rządowi, społeczeństwo. My się kontroli nie boimy. Mamy uczciwe zamiary.” Rzecz była dobra w dobie składania obietnic, ale teraz? „Inna była sytuacja, gdy byliśmy w opozycji, a inna, gdy rządzimy. Nie możemy utrudniać rządowi życia” [Ryszard Terlecki].
Wiara bowiem w obietnice się fatalnie kończy i to głównie nie dla tych, którzy je składali, a dla tych, którzy w nie uwierzyli. Teraz wyraziciele PiS już nie muszą nikogo łudzić. „Nasze przyszłe emerytury będą niższe od 10 do 30 proc.” powiada więc Henryk Kowalczyk, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów. Radośni kandydaci na przyspieszone „wieczne wakacje” mogą się więc zacząć martwić. Najbardziej uprzywilejowani, czyli najmłodsi emeryci stracą najwięcej. Kobiety nawet 1500 złotych miesięcznie [R. Petru]. I to wbrew zapowiedziom Beaty Szydło, która również w czasie kampanii wyborczej uważała, że „[…] wmawianie dzisiaj ludziom, którzy mają uwierzyć w to, że podwyższenie wieku emerytalnego wpłynie korzystnie na wysokość ich emerytur to tylko i wyłącznie zabieg PR-owski rządzących”.
Jest jednak i dobra informacja dla zwolenników PiS. Oto na smoleńskich miesięcznicach ich uczestnikom towarzyszy asysta wojskowa. Wojsko też ze swoich funduszy przeznaczyło z górą dwieście milionów złotych na zakup węgla składowanego na zwałach przez górników. Mamy więc kolejne dowody troskania się władz o potrzeby społeczeństwa. Nikt w kampanii wyborczej o tym nie wspominał, nawet przemilczano smoleńskie miesięcznice. Teraz więc mamy nowy element pomocy, wojsko, którego aktywność niezawodnie zrównoważy zawód, jakiego by mogli doznać zarówno potencjalni emeryci, jak i ci, którzy uwierzyli, że popierana przez nich partia nie zamknie ust opozycji.
