Stary Stary
1248
BLOG

Nareszcie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 44

Wicepremier i jednocześnie minister kultury został zaproszony do TVP Info i chciał tam oświadczyć, że jego żądanie aby wrocławski teatr zaprzestał prac nad sztuką, w której ma być zaprezentowany akt seksualny spotkało się z nieuczciwą medialną nagonką. W piśmie bowiem kierowanym do Marszałka Województwa urzędnik nie wypowiadał się na temat jakości spektaklu. Prowadząca zaś program dziennikarka, zamiast przyjąć oświadczenie przerywała dygnitarzowi i dopytywała na jakiej merytorycznej podstawie podjął decyzję o sformułowaniu swego wezwania do władz samorządowych. Utrzymywała nawet, że akty seksualne są widoczne w publicznych widowiskach od wielu lat. Wręcz powoływała się na artykuł 73 Konstytucji, gwarantujący wolność artystyczną i ośmieliła się podawać w wątpliwość istnienia jeszcze u nas autonomii teatrów.

Jeszcze więcej. Wedle słów rzeczonej dziennikarki szefowa gabinetu premiera miała napisać do Krucjaty Różańcowej, że zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec winnych prezentowania społeczeństwu sztuki, która prezentuje takie niegodziwości. Nic więc dziwnego, że odpowiedź urzędnika była miażdżąca. Stwierdził, że program, w którym właśnie występuje manipuluje opinią publiczną, nie jest publicystyczny, a propagandowy, zaś TVP Info od wielu lat się trudni agtacją i to się niebawem zmieni, bo tak nie powinna funkcjonować telewizja publiczna. I to w ogóle nie jest argument ad personam, bo nie ma w nim niczego, co by dotyczyło dziennikarki. Dowiedzieliśmy się zatem co powinno odróżniać media narodowe od publicznych. 

W czasach PRL polityk wygłaszał tyrady, dziennikarz zaś go najwyżej przedstawiał, puentą zaś wypowiedzi był komplement, prawdopodobnie dobrany ze stosownego dykcjonarza. Dopuszczalne były pytania, aliści o sprawy bezsporne, często takie, które wcześniej zostały indagowanemu zaprezentowane. W najlepszych programach gierkowskiej telewizji zestawowi pytań towarzyszył projekt odpowiedzi, opracowany przez prowadzącego redaktora. Całość wtedy tworzyła idealny talk show, gdzie goście usłyszawszy „zaskakujące” pytanie bardziej lub mniej dyskretnie zaglądali do elegancko się prezentującego notatnika, aby się nie wyrwać z czymś niewczesnym.

W ciągu dwóch miesięcy ma być gotowy projekt stosownej ustawy, wedle której zostanie też zmieniony obecny zarząd TVP. Jak mówi Joanna Lichocka nie ma powodu, „dla którego media komercyjne, o bardzo jednostronnym charakterze, mają być finansowane przez polski rząd”. Nie będzie chyba dla nich reklam państwowych spółek. Także dziennikarze, którzy się dotąd męczyli w niepokornych publikatorach (wedle portalu Natemat.pl niektórzy za 40 tys. miesięczne) mogą otrzymać nagrody w postaci stosownych funkcji w narodowej TVP, możliwe że przezwanej na TVN, nie polska a narodowa.
 
Nic zatem dziwnego, że prezes Telewizji Polskiej zawiesił dociekliwą dziennikarkę. Potem wprawdzie podpisał list otwarty dziennikarzy, domagających się przeprosin od wicepremiera, nadmiernie skłonnego do ocen, ale to niczego nie zmienia. Czas bowiem mamy przemian, a w nim ambiwalentne postawy są usprawiedliwione. Nowe się trudno przebija przez spiętrzenie nawyków, wykształconych przez ostatnie ćwierćwiecze nieustającej demoralizacji.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka