Kiedy zapowiedziano stypendia demograficzne, opłacanie niepotrzebnych etatów, zamykanie nierentownych kopalń, ale i drążenie nowych szybów [Tchórzewski] i kiedy już ułaskawiono niewinnego człowieka, nic nie powinno więcej dziwić. Tymczasem nastąpiło expose’ (jak wspaniale to niegdyś wymawiał gierkowski premier, Edward Babiuch) wygłoszone przez panią Szydło. I znowu jesteśmy zadziwieni. Bo zdaniem pani premier Polacy uważają za niesprawiedliwy nasz system sprawiedliwości. A przecież dzięki ostatnim aktom łaski powstał precedens, w wyniku którego obrońcy, szczególnie ci z urzędu mają jeszcze w trakcie dochodzenia obowiązek rozpoczynania obrony od wniosku o ułaskawienie swego klienta [Ryszard Kalisz].
Dowiedzieliśmy się również, że powrócimy do finansowania ochrony zdrowia z budżetu. Będziemy więc mieli rozwój. Zwłaszcza, że powstanie nowe ministerstwo, rozwoju oczywiście. Zainwestuje ono bilion złotych, więcej niż trzykrotność rocznego dochodu państwa. Głównie na prowincji, bo rozkwit ma być równomierny. Skąd się tam wezmą fachowcy? Równie zaś chyba dobrze by można było zapowiedzieć inwestycje za dwa, albo siedem bilionów. W sytuacji, kiedy się nie ma nic, to przecież bez znaczenia. Chyba, że są jeszcze jakieś złote pociągi, o których nie wiadomo?
Wiadomo za to, że będziemy mieli niższe podatki i wyższe wydatki państwa. Z wyjątkiem hipermarketów i banków. One zapłacą więcej. Muszą, bo to już w pierwszych stu dniach się pojawią i stypendia demograficzne (żeby dać pięćset, wezmą tysiąc - Paweł Kukiz) i obniżenie wieku emerytalnego i podniesienie kwoty wolnej od podatku i darmowe leki dla seniorów i wyższa stawka godzinowa. Wszystko za 50 miliardów rocznie, czyli za VAT na poziomie 28% [Ryszard Petru] podnoszenia podatków się jednak rząd wyrzeka.
Będziemy też krócej pracować, ale i będziemy mieli wyższe emerytury, bo o ich wysokości się porozmawia z narodem. Program bowiem napisali Polacy i będzie realizowany w zgodzie ze wszystkimi siłami politycznymi. Aliści opozycję już, nie czekając stu dni wyślizgano z paru miejsc. Nie szczędząc zaś wysiłku nowe władze przeprowadzą audyt. To się od razu nie zajmą tymi dobrymi zmianami? Zabrzmiało jak coś w rodzaju zasygnalizowanego już wcześniej powtórzenia prac państwowej komisji, badającej katastrofę smoleńską. W tym kontekście trzeba również zauważyć koncepcję nawiązania naukowej współpracy z Polonią zagraniczną.
W ogóle o polityce zagranicznej wiemy, że będzie kontynuowana wedle wskazań Lecha Kaczyńskiego. Czyli wykażemy podmiotowość i asertywność na czele antyniemieckiego Międzymorza, wycelowanego w Rosję. Nie bacząc, że Litwini nas mają za kogoś takiego, jak my mamy zaborców, Słowacy i Węgrzy są oczarowani rosyjską hojnością, a Rumuni wolą współpracę z Unią raczej, niż z nami. Przede wszystkim zaś wyłamiemy się z poddaństwa, fałszywie dotąd nazywanego współpracą w sytuacji, kiedy ISIS się stało bezpośrednim zagrożeniem dla Unii, ale też Rosji i państwa, starające się przeszkodzić ponownemu zbliżeniu tych obu potęg zostaną zwyczajnie zmarginalizowane. Swoista to troska o bezpieczeństwo Polski, zasygnalizowana na wstępie expose’.
Zostanie też z mediów publicznych zerwana kurtyna, na której się wyświetla film dla maluczkich. Czy zaglądając za nią przestaniemy być maluczkimi? No i tolerancja tak, a afirmacja nie. Co to wszystko znaczy? Kto ustali co jest afirmacją, z co tolerancją? Wolność bowiem słowa będzie podporządkowana zasadzie, która nie pochodzi z Zachodu. Mamy swoje w tym względzie tradycje, a to podobno nieprawda, że aby doścignąć kogoś, trzeba przyjąć jego metody.
Trudno się więc oprzeć poczuciu, że obserwujemy powrót do argumentacji z okresu rzeczonego Edwarda Babiucha, czyli późnego raczej, a nie wczesnego Gierka. Do czasów, kiedy szczytne zapowiedzi były już wsparte wyłącznie woluntaryzmem, bez oglądania się na realia. Ale to już było, a historia się przecież nie powtarza.
