Stary Stary
664
BLOG

Biznes

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 27

Okazuje się, że wedle wyraziciela PiSu zamiast poważnymi partnerami jesteśmy wasalami Niemiec i pod nowymi rządami skończymy z tym radykalnie. Będziemy działać we własnym interesie, bowiem „Nie decydujemy o bezpieczeństwie, o energetyce, o niczym. Gdzie, poza gospodarką, są korzyści z tego podłożenia się Niemcom?” Dlatego konsekwentniej poszukamy sojuszników i znowu wystąpimy o zniesienie wiz wymaganych dla Polaków przez Amerykę.

Takie kredo musi budzić uśmiech zażenowania, ale jest wypowiadane publicznie ustami kompetentnego reprezentanta partii. Powstaje w związku z tym pytanie: co sprawi, że będziemy w stanie decydować w Unii o bezpieczeństwie, energetyce, o wszystkim, polityczne deklaracje bez pokrycia, czy silna gospodarka? Jaki kraj ma większą siłę przekonywania, ten którego obywatele sypią dolarami i są mile widzianymi gośćmi, czy zamieszkiwany przez potencjalnych pracowników na czarno, oczekujących socjalnych dopłat, także zresztą, kiedy przebywają poza granicami swojej ojczyzny? Czy zatem gospodarka nie jest naszym priorytetem, bezwzględnie warunkującym bezpieczeństwo?

Jeżeli zaś chodzi o sojusze, to zastanówmy się nad ich przeciwieństwem. Który kraj jest bardziej bezpieczny, ten co ustawicznie szuka konfliktu z obu potężniejszymi sąsiadami, czy ten, który wyciągając korzyści gospodarcze współpracuje z oboma, a jak to niemożliwe, to przynajmniej z jednym z nich? Czy zatem nazywanie współpracy gospodarczej stosunkiem wasalnym nie szkodzi wzajemnym stosunkom handlowym? Czy jednoczesna zwada z oboma sąsiadami nie zmusza ich do współdziałania przeciwko nam?

Przecież Rosja posiada paliwa, których brakuje nie tylko Niemcom, ale i państwom regionu i także nam. Czy nie lepiej było ułatwiać ich wzajemne przekazywanie, zamiast stroić fochy, w wyniku których powstał rurociąg bałtycki, powstaje czarnomorski, a my mamy najdroższy gaz? Czy ograniczanie możliwości budowy drugiej nitki Nord Stream nie szkodzi interesom Niemiec i nie powoduje u nich niechęci do popierania naszych postulatów? Czy zatem preferencje polityki zagranicznej PiSu nie przeczą jej zasadniczym celom, to znaczy nie zmniejszają bezpieczeństwa Polski? 

Czy państwa regionu zgodzą się w sojuszu z nami prowadzić politykę wycelowaną w Niemcy i Rosję? Czy my, państwo na dorobku będziemy w stanie zrekompensować im gospodarcze straty, na jakie się narażą porzucając swoje alianse z jednym lub drugim z naszych sąsiadów? Czy w końcu my mamy dla nich ofertę, która nie jest sprzeczna ani z naszym, po pisowsku pojmowanym interesem, ani z ich, pojmowanym tradycyjnie?

Poza tym atak ISIS na Francję zmienia całą tę misterną optykę. Został napadnięty nasz sojusznik. W tej sytuacji staje się obojętna jego postawa wobec Rosji, która też zresztą deklaruje swoją pomoc. Nic dziwnego nie będzie w fakcie, że Francuzi ją przyjmą. Konsekwencją będzie pewnie powiększony nacisk na złagodzenie antyrosyjskich sankcji. Tym bardziej, że francuski koncern energetyczny zakupił już akcje Nord Stream2. Ale my też jesteśmy zaatakowani, skoro uderzono w naszego sojusznika i zrobimy to, czego byśmy oczekiwali od niego, gdyby to w nas uderzono.  Rzeczywiście więc w naszym interesie leży montowanie antymetropolitalnego bloku peryferyjnych państw Unii? 

Nie zmienia to wszystko konstatacji, że nowe władze chyba nie dostrzegają istoty gospodarki w budowie bezpieczeństwa narodowego. Stąd nie tylko zapowiedź blokowania międzynarodowej wymiany handlowej, ale i obietnice rozdania aktywów, które się nam udało zgromadzić w ciągu ćwierćwiecza, jakie upłynęło od uzyskania suwerenności. Jeżeli zamiary partii mają być realizowane, nasz czas przejdzie do annałów jako okres kolejnego szkodzenia sobie samym, przez nas samych. 

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka