Stary Stary
829
BLOG

Sieciarze

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 30

Nowemu rządowi trzeba dać szansę, aby się wykazał. Takie głosy padają, kiedy ktoś ukazuje miałkość argumentacji, która doprowadziła zwycięską partię do sukcesu. To bardzo podejrzany postulat, bo niestety oznacza, że w kołach zbliżonych do obecnej władzy są żywione nadzieje, iż nie zostaną spełnione wyborcze zapowiedzi ich rzekomych chyba faworytów. Byłoby to przecież równoznaczne z oczekiwaniem popełnienia wyborczego kłamstwa, które zarzucano poprzednikom obecnej ekipy, kiedy sprawowała rządy.
 
Obietnice zaś są „niebywale wręcz” [klasyk] hojne - sześć tysięcy na obywatela rocznie plus dwadzieścia tysięcy na frankowicza. „Rodzina 500 plus”, darmowe leki dla seniorów, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, obniżenie wieku emerytalnego, ustalenie niemałej, minimalnej stawki godzinowej, jeden milion dwieście tysięcy fundowanych przez państwo etatów dla ludzi młodych, „wyciszenie” tylko, a nie likwidacja nierentownych kopalń, wszystko za co najmniej 250 miliardów rocznie. Przewalutowanie zaś kredytów frankowych, to dodatkowe 60 miliardów z systemu bankowego. Budżetowe wydatki mają być pokryte z opodatkowania hipermarketów, transakcji bankowych, zablokowania transferu kapitału oraz lewarowania budżetu. Trudno o większą szczodrość.

Rzeczone obietnice mają kosztować kilkanaście procent PKB, w sytuacji kiedy na wojsko się deklaruje 3%. Wedle krytyków nowych władz zapowiadane podatki spowodują częściowo wzrost cen, częściowo obniżenie i tak skąpych zarobków dostawców towaru do hipermarketów. Powiększone koszta systemu bankowego mają uderzyć przede wszystkim w drobnych ciułaczy, niezdolnych do zapewnienia sobie stosownych furtek, na przykład dokonywania transakcji za pomocą Internetu. O kosztach utrzymania „wyciszonych” kopalń nie ma już co mówić, czy fundowaniu etatów, co zdaniem przeciwników zwycięskiej partii ma służyć wznowieniu instytucji ukrytego bezrobocia. Ale to zasadniczo przeczy zapowiedzi, że „damy radę”.

Ideologiczne zapowiedzi o ograniczeniu finansowania metody in vitro, cofnięciu reformy szkół, dotyczącej sześciolatków i nawet gimnazjów, ustanowieniu nowych województw, zablokowaniu obrotu ziemią, przezwaniu mediów publicznych narodowymi mają chyba główną wagę w oczach ludzi nawołujących do dania rządowi szansy. A to już tylko kosmetyczne drobiazgi, pozwalające abywatelom, opływającym w darowane dostatki z satysfakcją korzystać z przyznanych im dóbr.

Kiedy by się rząd „wykazał” i wyrzucił obietnice do kosza, znowu by nas czekał los użytkowników ciepłej wody w kranie. A tak mamy jednak też nieco emocji, bo wedle kasandrycznych zapowiedzi niedowiarków będziemy wzdychać do losu Grecji po spełnieniu obietnic. Jej jednak można było pomóc. To w końcu niewielki kraj, dzięki wspólnej walucie znacznie silniej od nas zintegrowany z Zachodem. Kiedy my zapadniemy w kryzys, nie bardzo możemy oczekiwać ratunku. Nie tylko dlatego, że mamy złotówkę, ale przede wszystkim dlatego, że się nam zwyczajnie pomóc nie da. Jesteśmy wielkim państwem, z ogromną gospodarką, której upadek uderzy w całą Unię. Najłatwiej więc chyba będzie nas z niej wyrzucić. Jest się więc czym ekscytować.

Mimo wszystko wezwanie mediów do dania szansy nowemu rządowi jest równoznaczne z nadzieją, że ów się wyrzeknie własnych zapowiedzi, utraci twarz, wpędzi nas w oportunistyczną nudę i odmówi sobie podobnej estymy, jaką lud darzy Edwarda Gierka. Taki więc apel może pochodzić wyłącznie od układu, który się chyba znowu sprytnie zagnieździł w szeregach zwolenników zwycięskiej partii.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka