Stary Stary
449
BLOG

Przyczyny

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 36

Przegrała i musi odejść. Chciałaby jednak pozostać, bo w swoim przekonaniu zrobiła wiele, aby jej formacja zwyciężyła. Bo podjęła trud ratowania wizerunku, który zniszczyła dezynwoltura jej współpracowników, owładniętych swoistą modą, nakazującą się we własnym gronie natrząsać z napuszonych póz, przyjmowanych oficjalnie. Przegrała z beneficjantami podsłuchów, instalowanych w restauracjach ku zgubie naiwnych polityków, nie potrafiących sobie wyobrazić, że pycha może mieć także praktyczną odmianę, pozwalającą efekty niegodnej pracy podglądaczy wykorzystać równie bezwstydnie, jak oni sobie prywatnie prezentowali szczerość. Przegrała z mitomanami, komicznie sobie uzurpującymi wyłączność na patriotyzm, polskość, tożsamość i inne wartości, oczywiście należące do wszystkich Polaków.

Dlaczego przegrała? Bo z jednej strony pozwoliła sobie narzucić styl dyktowany przez przeciwników. Próbowała wykazywać ich ignorancję, obsesje, zacietrzewienie, zamiast bezwzględnie odsunąć podsłuchanych pechowców, a Polakom prezentować przyszłość budowaną równie sprawnie, jak w trakcie rządów jej partii powstawały podstawy do gospodarczego przyspieszenia. 

Z drugiej zaś strony z ofiarnością dobrej gospodyni samotnie się podjęła trudu odrabiania strat, wywołanych utratą drugiej kadencji dla prezydenta Komorowskiego. Postąpiła tak, zamiast rozproszyć działania, wypchnąć w teren swoich baronów, zastępców, strategów, aby tam mogli zaprezentować swoje zasługi. Jej wtedy praca by miała wielokrotny oddźwięk, a groteska księżycowych obietnic konkurentów politycznych by się przyczyniła do ich strat wizerunkowych równie skutecznie, jak jej obśmiewane rozmowy z ludźmi w pociągu. 

Duże też szkody przyniosło jej obstawianie wszystkich nurtów politycznych, zamiast prezentowania jasnego, spójnego przekazu, bez wykorzystywania neofickiej gorliwości przygarniętych przeciwników. Wszystkie te wady umocniły z jednej strony zabawnego anarchistę, z drugiej rzeczowego technokratę, odbierając głosy jej partii. W rezultacie się okazało, że jest z kim przegrać i teraz jej niedawni koledzy stają z nią do konkurencji, wyrażając podobną niewdzięczność, jak wspierane przez nią rodziny ofiar katastrofy smoleńskiej, zarzucające jej, że uwierzyła zapewnieniom Rosjan, iż na metr w głąb przekopali miejsce katastrofy w poszukiwaniu ewentualnych szczątków.

Polityka, to bezwzględna gra i wygrywa się ją nie matczynym oddaniem a poprzez wykorzystanie wszystkich dostępnych środków. Szczególnie, kiedy przeciwnik z powodzeniem mobilizuje lęki i pragnienia tej części społeczeństwa, która zamiast wolności woli mieć kogoś w rodzaju dziedzica, może niesprawiedliwego, ale zobowiązanego do sponsorowania poddanych.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka