Stary Stary
1833
BLOG

Homofobia

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 136

Ksiądz Krzysztof Charamsa ujawnił swoją „niesłuszną” orientację seksualną. Ba, sugerował w niektórych wypowiedziach, że jego przypadek dotyczy wielu duchownych. Przedstawił również swojego życiowego partnera. Przekonanie o dużej liczbie gejów w duchowieństwie wyrażał już swego czasu inny polski ksiądz, ale on  rzecz przedstawiał w krytycznym kontekście dla homoseksualizmu, mówiąc wręcz o gejowskiej mafii. 

Uczynek księdza Charamsy spotkał się z natychmiastowym odzewem Watykanu, gdzie jest zatrudniony w Kongregacji Nauki i Wiary oraz pełni obowiązki wykładowcy na papieskich uniwersytetach. Rzecznik Stolicy Apostolskiej oświadczył, że niepokorny ksiądz nie będzie tam dalej pracował, a pozostałe konsekwencje wyciągnie już ordynariusz jego diecezji.

Już kiedy ksiądz Charamsa na łamach Tygodnika Powszechnego skrytykował księdza Oko za jego niedopuszczalną swoim zdaniem retorykę, godzącą nie tylko w rzetelność naukową, ale i w ogólnoludzkie standardy odezwały się głosy krytyki. „Zmieńcie nazwę na „Tygodnik Homoseksualny” nawoływał we Frondzie Tomasz Terlikowski.  „Homoseksualista i zwolennik antykatolickiej homoherezji nie może być urzędnikiem watykańskiej kongregacji, ani nie powinien sprawować posługi katolickiego księdza” pisał dalej ten sam autor trafnie antycypując to, co się zdarzyło niebawem. Nietrudno się zatem domyślić jak ostatecznie postąpi biskup księdza Charamsy, który na razie go wezwał do odwołania swoich stwierdzeń.

Zgodność radykalizmu publicysty z pryncypialnością Watykanu jest tu zupełnie zrozumiała. Gdyby bowiem Kościół uznał homoseksualizm za coś innego, jak chorobę, musiałby przyznać, że albo Bóg karze ludzi za niedoskonałości, w które ich sam wyposażył, albo by musiał porzucić swoje potępienie dla homoseksualistów, co jest sprzeczne z zapisami Starego Testamentu. Ani pierwsza, ani chyba druga możliwość nie wchodzi w grę. W związku z tym ksiądz, który nie chce już dalej zaprzeczać rzeczywistości, w jakiej się od dawna obraca, będzie raczej musiał opuścić Kościół.
 
Stanowczość w tej sprawie by była wewnętrzną sprawą Kościoła, gdyby nie stała w kolizji z prawami człowieka. Można oczywiście twierdzić, że ktoś przystępujący do grona kapłanów rezygnuje ze swojej suwerenności i musi się poddać regułom panującym w Kościele. Jeżeli by się można było zrzekać ze swoich praw, takie twierdzenie by było słuszne, ale nie można. Podobnie zresztą Kościół traktuje swoje nakazy, zarówno kierowane w stronę gejów, jak rozwodników albo wyrażane w sprawie antykoncepcji, aborcji i zapłodnienia pozaustrojowego niezależnie od tego, czy adresaci są katolikami, czy też nie.

Mamy zatem poważny problem, który podobnie jak w innych przypadkach pozostanie nierozwiązany. Ale to nie znaczy, że zniknie. 

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka