Stary Stary
783
BLOG

Referendalia

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 35

Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły,
Wśród serdecznych przyjaciół psy zająca zjadły
.
[I. Krasicki]

Nowe pytania do referendum, a właściwie jeszcze jedno referendum. Nie można lekceważyć podpisów milionów, które nie chcą uczyć małych dzieci, nie chcą aby lasy przeszły w prywatne ręce, nie chcą pracować na swoje emerytury. Wbrew tym, którzy też nie chcą czegokolwiek zawdzięczać politykom, może poza tym aby ich nie epatowali swoją hipokryzją. Bo wszystko to jest odmieniane w takim kontekście, że oto nareszcie doświadczymy demokracji nie tej parlamentarnej, a bezpośredniej, co wreszcie da władzę większości. A mniejszości etniczne, kulturowe, czy religijne? Furda. „Bo między Bugiem a Odrom-Nysom, to najważniejsi my som” [Kern]. Tak by w skrócie wyglądało stanowisko tych, którzy się uważają za prawicę. Chociaż ich skrajni przedstawiciele dodają jeszcze, że chcieliby kary śmierci dla szczególnych nikczemników. 

Lewice zresztą też, bezbożne, czują się nareszcie reprezentantami wszystkich formacji politycznych i serwują nam przegląd stosowanych przez nie taktyk. Poza więc wzajemnym wylewaniem na siebie żalów mamy podbieranie sobie nazw, donosy do PKW, niebawem też pewnie do prokuratur - przecież to od dawna stosowany, polityczny środek propagandowy. Wszystko w obliczu zjednoczenia prawdziwych lewicowców z pominięciem nieprawdziwych. Z tym, że każdy z odłamów jest tym słusznym we własnych jedynie wypowiedziach, w inny reprezentuje tych, co to nie wiadomo komu służą i komu próbują przynosić korzyści. Aliści referendum też chcą, i też mają pytania. O religię w szkołach na przykład.

Każda więc formacja się opowiada za referendum, ale każda ma do niego wstręt najwyższy. Bo to instytucja wielce niebezpieczna, jako że generalnie naród ma polityków dosyć i chętnie to wyrazi, jak tylko znajdzie okazję. Dlatego rzecz trzeba utrącić tak, jak wszelakie reformy. O nich się mówi, ale się ich nie podejmuje, bo żadna partia jeszcze na nich dobrze nie wyszła. Nawet na udanych. Naród bowiem nie chce kolektywnego szczęścia, a woli indywidualne. Politycy zaś ludowi wmówili, że dostarczyliby go w nadmiarze, gdyby tylko mogli samodzielnie rządzić. Kiedy więc naród ich próbuje wyręczyć, samemu na przykład stanowiąc, że nie chce chociażby szkół, co bardziej cyniczni wybrańcy gorliwie go utwierdzą w przekonaniu, że to nadzwyczaj dobry pomysł. 

W rezultacie zarówno referendum jak i naród jest niczym śliczny zajączek w bajce Krasickiego. Tyle tylko, że politycy grają tu rolę zarówno serdecznych przyjaciół, jak i żądnej krwi sfory. Aliści zawsze rzeczywistość nie ma z bajkami wiele wspólnego.

W tym całym zamieszaniu powstaje pytanie, kiedy wreszcie oprzytomniejemy i przestaniemy być zabawką w rękach swoich wybrańców?

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka