Stary Stary
704
BLOG

Ekorozwój

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 51

W tle kampanii wyborczej przemknęła wieść, że w połowie sierpnia spożyliśmy już wszystko, co Ziemia wyprodukowała w tym roku i teraz zjadamy zapasy. My jako Ziemianie. Jako Polacy robimy to podobno już od początku lipca. W ogóle cały świat po raz ostatni się w 1972 bodaj roku zadowolił tym, co mu urośnie i od tego czasu zjada przyszłość, własny więc ogon. Podobno około 2030 roku nastąpi krach i…

Był swego czasu taki Klub Rzymski, który na podstawie wysokiej już w 1960 roku konsumpcji przewidywał, że około roku 2000 Ziemia będzie pozbawiona energii, żywności i zmarznięci ludzie się będą zabijać walcząc o resztki jadła, zachomikowane przez jakichś spekulantów, czy innych wykształciuchów. 

Tymczasem się pojawiła druga informacja. Oto brytyjscy naukowcy zestawili czas pojawienia się ludzi z rekonstrukcją klimatu oraz okresami wymierania tzw megafauny. Chodzi tu mamuty, gliptodony, czy o takie straszliwce jak tygrysy szablozębne. Okazało się, że zmiany klimatyczne zupełnie nie korelują z okresem ich zanikania. Pojawienie się zaś na ich terenach łowieckich ludzi, jak najbardziej. Trzeba tu dodać, że żaden z tych gigantów nie miał innego naturalnego wroga w swoim środowisku, ale każdy dostarczał ogromnych mas pożywienia ludzkiej hordzie, która go upolowała, każdy bowiem ważył ponad tonę, z wyjątkiem dwustukilogramowego tylko tygrysa. Ten jednak miał okazałe futro, a jego straszliwy czerep wspaniale zdobił pogromcę.  

Ludzie zatem wyczerpywali zasoby Ziemi od zarania swego istnienia. I nie znosili konkurencji, czego dowodem jest los jaskiniowców, Neandertalczyków, bez wątpienia rodzimych Europejczyków, również spożytych przez koczowniczych przybyszów, którzy się potem dumnie nazwali Homo sapiens i uważają się za twórców współczesnej cywilizacji. Nie ma statystycznych badań, które by to potwierdzały, ale nietrudno sobie wyobrazić, że zmęczeni ciągłą wędrówką myśliwi chętnie polowali na mało bystrych mieszkańców grot, inspirując ich do opowieści o światowym spisku mądrali.

Tak czy owak człowiek od zarania spożywał więcej niż planeta mu dostarczała i zawsze z upływem czasu nasilał konsumpcję. Zawsze też byli tacy, którzy nawoływali do powściągliwości, w nieumiarkowaniu dostrzegając źródło zła, trapiącego ludzkość. Kiedy więc teraz mamy się naprawdę ograniczać, to tylko cofając się w ewolucji. Do 1970 roku? A mamut, czy tygrys szablozęby to pies? Też by się im należała satysfakcja. Czyli powinniśmy się jednak cofnąć do momentu, kiedy człowiek żadnych miąs [Mickiewicz] nie jadał. Wtedy byśmy jednak wrócili na poślednie miejsce w łańcuchu pokarmowym, ustępując zaszczytu przynależności do naczelnych innym „niszczycielom” przyrody.

Z amerykańskich tym razem badań wynika, że masowe wymieranie jednych gatunków przyspiesza ewolucję pozostałych. Dzięki temu funkcje organizmów niedostosowanych do nadmiernego apetytu człowieka przejmą inne, które będą w stanie zaspokoić jego wymagania. Wydaje się jednak, że warunkiem jest ciągła presja ludzkości na przyrodę. Nasza zatem powściągliwość by zakłóciła naturalny pęd natury do zmian. 

Wymierają bowiem gatunki, których mózg nie jest w stanie ich dostosować do nowych wymogów. Człowiek się w tym względzie okazał najlepszy. Nawet jak się tu i ówdzie znajdą pośród ludzi jakieś ekstrawaganckie szczepy, zajadle stroniące od wiedzy. Więcej zatem musimy ufać własnemu rozumowi, nie będziemy się wtedy obawiać strachów, budzonych przez moralistów. Bo na to aby się bać również wymyśliliśmy horrory. I populistów oczywista oczywistość.

A granica rozwoju jest oczywista, leży tam gdzie się kończy poznanie. Możemy ją sobie sami postawić, albo się zgodzić z tym, że niknie w nieskończoności. Wszak mamy wolną wolę.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka