Stary Stary
584
BLOG

Diagności

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 29

Krytyczne dla rządu raporty NIK od lat żywo zajmują opinię publiczną. Tym razem rzecz dotyczy polityki prorodzinnej, której wedle Izby władza nie koordynuje za grosz i wydaje pieniądze nie wedle planu a doraźnych potrzeb. Minister pracy i opieki socjalnej powiada, że przeciwnie, ma politykę taką, jakiej dotąd nie było. I przytacza imponujące miliardy, wydawane przez państwo na wsparcie rodzin. 

Polki jednak nie zabiegają w kraju o stosowną „dzietność”, wskutek czego jest nas co roku o  trzydzieści nawet tysięcy mniej. Zupełnie inaczej postępują na emigracji. Gdyby u nas prowadzono właściwą wedle NIK politykę, wychowanie dzieci by nie stało matkom na przeszkodzie w kontynuowaniu zawodowej kariery i by nas przybywało, a nie ubywało. Rząd bowiem nie gwarantuje stabilności zatrudnienia ludziom młodym, co by powinno być podstawą poczynań prorodzinnych.

Równocześnie jeden z polityków stwierdza, że w ciągu ostatnich czterech lat jego koledzy także na kilkunastu nawet ochroniarzy dla jednego szefa partii, ośmiorniczki, cygara i garnitury wydali 296 milionów złotych, co stanowi równowartość 250 przedszkoli. Te by pozwoliły na uwolnienie odpowiedniej liczby kobiet od konieczności pozostawania w domu dla wychowania dzieci, kosztem ich zawodowej kariery. Można by nawet przypuszczać, że zmniejszyłoby to zasadniczo uporczywy niż demograficzny sprawiający, że populacja Polaków się kurczy.
 
To rzeczywiście niezwykłe, że w kraju, gdzie antykoncepcja jest przez Kościół odsądzana od czci i wiary mamy do czynienia ze spadkiem liczby urodzin. Po zestawieniu wszystkich rzeczonych przesłanek wydawać by się mogło, że winna jest temu merkantylistyczna postawa Polaków w wieku rozrodczym - zapłacicie, będą dzieci. 

Wydaje się jednak, że mamy tu do czynienia ze zjawiskiem socjologicznym. Na pewnym etapie rozwoju gospodarki maleje „dzietność”. Przemawiają za tym badania demograficzne. Wszystkie państwa Zachodu przeżywały okres spadku liczby urodzin do czasu, kiedy już były w stanie wygospodarować środki na utrzymanie materialnego statusu rodziny, wychowującej dzieci. Dzietności bowiem sprzyja albo bieda, albo bogactwo. Stan przejściowy nie stwarza dla niej odpowiednich warunków.

My jesteśmy dopiero na etapie dochodzenia do stanu, w którym będzie nas stać na opłacenie usług związanych z wychowaniem dzieci. Na razie jesteśmy w okresie wyrzeczeń, kiedy to dla przyspieszenia osiągnięcia dostatecznych dochodów trzeba rezygnować w z wielu dóbr. Także z radości wychowywania dzieci.

Propaganda demagogów utrzymuje nas w złudzeniu, że już osiągnęliśmy wystarczające bogactwo aby zapewnić należyte wychowanie licznemu potomstwu. NIK swoim raportem rzecz jakby urzędowo poświadcza. Kontrolerzy jednak zawsze stwarzają wrażenie, jakoby posiadali większą wiedzę od praktyków. Tylko nie przypadkiem chyba zadowalają się wyłącznie rolą besserwisserów.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka