Stary Stary
955
BLOG

Weekend

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 54

Polityczna sobota gęstniała od informacji zaskakujących bardziej lub mniej. Pierwszy był PSL, gdzie na posiedzeniu Rady Naczelnej zgłoszono wniosek nie tylko o odwołanie prezesa, ale także o wystąpienie z koalicji, co by było zgodne z długą tradycją tej partii. Obiektywnie rzecz biorąc gdyby ludowcy teraz wyrazili oburzenie z powodu nikczemności swoich rządów, mogliby się wkraść w łaski kukizowców, oferując im swoją wypróbowaną od lat lojalność wobec własnego interesu. Wniosek jednak upadł.

Wyborczy zjazd PO nie zaskoczył niczym. Nie wyczytali na wstępie listy obecności i nie zostali za to nagrodzeni zbiorowym aplauzem zgromadzonych licznie klakierów. Przypomnieli, że wybudowali autostrady, stadiony, orliki i przyznali najdłuższe w Europie urlopy macierzyńskie. To każdy przecież wie. Dbają też o codzienne sprawy Polaków, ale nikogo nie wyprowadzili za łeb z domu o świcie, żadnego lekarza, aby mu zajrzeć do garażu, czy pokazać banknoty, wydobyte z portfela. To znaczy srebrniki. Nie zamierzają też składać nierealnych obietnic. Czyli ciepła woda w kranie. Żadnych igrzysk dla oburzonych.

Lewicowe lewice się jednoczą, chociaż w niektórych przypadkach wracają do kolektywnego kierownictwa. Czyli jakby z góry wyznaczają linie przyszłych podziałów. Wydaje się to nienowe, ale może odpowiadać regule parytetu. Bo jak jednym odłamem ma rządzić kobieta, to drugim mężczyzna. I na przykład ona już jest za uczestnictwem we wspólnym komitecie wyborczym lewic, a on nie. Stary dylemat, wszak od zawsze „Z tym największy jest ambaras, aby dwoje chciało naraz” [Boy]. 

PiS, prawicowa lewica, też niczym w zasadzie nie zadziwił, bo obecny na jego zjeździe prezydent elekt nie jest jeszcze prezydentem wszystkich Polaków. Prezes zaś zapowiedział powtórzenie schematu swoich rządów wypróbowanych bez powodzenia w 2005 roku, włącznie z gorącymi zapewnieniami o całkowitej samodzielności desygnowanych urzędników. Beata Szydło zaś, na stanowisku ewentualnego premiera była od dawna zapowiadana, tak że stwierdzenie jakoby „wyszło szydło z worka” było tylko demonstracją dystansu, też zresztą prezentowanego niegdyś przez jej poprzednika, Kazimierza Marcinkiewicza. 

PiS więc zaskakuje za to z innych powodów. Oto się straszliwy gender wkradł w jego szeregi. I to za pośrednictwem Zachodu. Dewocja bowiem, symptom płci kulturowej, bo tradycyjnie wiązana z paniami w podeszłym wieku jest tam ostatnio silnie demonstrowana przez młodych mężczyzn, należących do Prawa i Sprawiedliwości. 

I to by można było złożyć na karb chęci zrównoważenia partyjnego oporu wobec papieskich nawoływań kleru do pokory, ubóstwa, czy wzywania państw do ograniczenia emisji CO2, ale się pojawiła inna informacja. Oto się w związku z doniesieniami o rzekomo niewłaściwie wykorzystywanych asystentach pisowskich europarlamentarzystów okazało, że prezes partii korzysta z usług makijażystki. To już nie pozostawia najmniejszych wątpliwości, gender penetruje PiS od góry. Może dlatego prezes partii sprawia wrażenie, że się usuwa w cień?

I to chyba najważniejsza informacja polityczna ostatniego czasu. Bo całość prezentuje raczej sposoby wydawania publicznych pieniędzy na oprawę mało interesujących pokazów. Widać tylko jak trudno o odwagę, aby jasno oznajmić, że się niczego nie zmieni, bowiem zmyślny naród potrzebuje głównie stabilizacji, da sobie wtedy radę, nawet mając na karku legiony złośliwych czynowników.

Czyli w istocie rzeczy nic nowego. Tylko ten gender...

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka