Stary Stary
832
BLOG

Kapitał

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 71

Korporacje, dbając o własne interesy godzą w ludzi pracy, ograniczają im wynagrodzenia, wydłużają czas pracy, negują ich przywileje. Ba, aby osiągać swoje cele potrafią poprzez sprowadzanie sporu politycznego na tematy zastępcze wpływać na wybór takich opcji politycznych, które będą bardziej skłonne do ochrony interesów pracodawców. Poza tym wywożą zyski z Polski. Dlatego precz z korporacjami. Tak mniej więcej by wyglądała podstawowa argumentacja współczesnej  wersji „Manifestu komunistycznego”. To dzięki korporacjom głos oburzonych niesie tak daleko, że mogą się oni stać języczkiem u wagi, która u nas wyniesie populistów do władzy i przysporzy kapitalistom kłopotów.

Tyle tylko, że kłopot pracodawców oznacza wzrost bezrobocia. Alternatywą jest odbudowa państwowego sektora, który już w czasach PRLu wykazał swą niszczącą siłę, kładąc na łopatki system wyposażony nie tylko w teorię, ale i sprawdzoną w działaniu praktykę pośredniego i bezpośredniego oddziaływania na nastroje społeczne. System dokładnie izolowany od zagranicy, inwigilowany przez całą sieć tajnych informatorów, wspierany przez legiony szmaciaków i nie na niby wielbiony przez liczne grono beneficjantów awansu społecznego. Padł mimo to, bo swoim poddanym nie był w stanie sfinansować nawet peerelowskiego poziomu życia.

Jako państwo na dorobku stoimy przed koniecznością dopracowania się rodzimego bogactwa. Jeżeli to zrobimy bez udziału kapitału państwowego (jest niewydolny) i obcego (należy do korporacji) to wejdziemy w długi proces mozolnego tworzenia miejsc pracy przez ludzi pozbawionych środków. Oznacza to wielopokoleniową nędzę licznej rzeszy bezrobotnych, niebezpieczeństwo oligarchizacji, niski poziom życia ludzi. Oznacza to raczej takie stosunki społeczne, jakie panują na Bałkanach, czy Białorusi lub na Ukrainie. Takie, jakie były u początków kapitalizmu na Zachodzie.

Rzecz można znacznie przyspieszyć sprowadzając do kraju zagraniczny kapitał. On tworzy miejsca pracy, a ta jest źródłem zamożności. Rodzime bogactwo powstaje wtedy znacznie szybciej, bo nieporównanie więcej ludzi ma pracę, a konkurencja między poszczególnymi korporacjami trzyma je w przyzwoitej odległości od polityki. Na tym polegają korzyści z globalizacji, a zwłaszcza integracji państw leżących na jednym kontynencie, w podobnym środowisku kulturowym.

Ten proces budzi jednak sprzeciw wszelkiego rodzaju utopistów, malkontentów, czy zgoła nieudaczników. Ich obiekcje mają jeszcze dziewiętnastowieczną tradycję, kiedy to prawodawstwo było daleko w tyle za przemianami społecznymi. Kapitalizm był bezwzględny, bezkarny i dziki. Wtedy też oburzenie i wybuchy społeczne były usprawiedliwione rzeczywistym wyzyskiem, od którego cierpiały nie tylko pozbawione praw społeczne niziny, ale i całe państwa czy regiony geograficzne.

Teraz jednak roszczenia nie mają raczej usprawiedliwienia, a zgłaszane przez obywateli państwa, które się niedawno wyrwało z kleszczy najbardziej absurdalnej utopii w historii zatrąca samoniszczącą furią, jeżeli nie zdradą. Kontestowane bowiem korporacje wymagają ciężkiej pracy, czyli tego, co jest istotą zarabiania. Im bardziej będą efektywne, tym więcej zainwestują, więcej miejsc pracy stworzą i tym więcej będą zmuszone za pracę płacić i to coraz większej rzeszy pracowników.

Wszelkie więc pretensje oburzonych są nie tylko anachroniczne, ale i głupie, bo nade wszystko godzą w żywotny interes uczestniczących w nich jednostek. Nie mówiąc już o tym, że szkodzą państwu.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka