Stary Stary
1436
BLOG

Pośpiech

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 96

Spoważniej, dziecino, mi tu zaraz -
twój uśmiech ci nie jest rówieśny!
I ten, co sprawiłaś nim, ambaras
przekreślmy, przekreślmy. 

[Jeremi Przybora]

Sprzymierzony z kukizowcami PiS będzie mógł nie tylko samodzielnie rządzić - kto by się przejmował dzieciarnią - ale też zmienić konstytucję. Tylko te JOWy. Jak to pokazują doświadczenia z wyborów do Senatu gwarantują one dwupartyjny system rządzenia i to niezależnie od tego czy partie są dotowane, czy nie. Zawsze też o składzie Sejmu będzie decydowała większość, czyli u nas społeczność działająca emocjonalnie, by nie rzec fanatycznie. Dla żadnej innej partii nie starczy już miejsca. Tym się różni ordynacja większościowa od systemu obowiązującego obecnie. 

Metoda D’Hondta też jest ordynacją większościową, ale uwzględnia głosy uzyskane przez poszczególne partie. Typuje ich kolejność, a dopiero w obrębie poszczególnych ugrupowań uwzględnia poparcie dla poszczególnych kandydatów. Pozwala to mniejszościom na wprowadzenie do parlamentu swoich przedstawicieli, w wyniku czego jest zachowany wymóg stawiany demokracji przez wyborców. Każdy, a przynajmniej duża większość obywateli ma dzięki niej szanse mieć w parlamencie swojego posła.

Obecny system daje jednakowe szanse niżej społecznie usytuowanym wyborcom wspierającym zarówno politykierów jak i polityków. Ponieważ ci drudzy cieszą się poparciem elektoratu o wyższym poziomie wykształcenia od popleczników pierwszych, wszyscy razem wybierają jednak lepszy skład parlamentu. Zwłaszcza, że kandydaci są wystawiani przez centralę, która w różnym może stopniu, ale jednak uwzględnia intelekt swoich reprezentantów. Ale nie to decyduje o zasadniczym odrzuceniu JOWów przez Prawo i Sprawiedliwość.

Jeżeliby u nas wprowadzono ordynację większościową, o składzie partyjnej ekipy walczącej o parlament by nie decydowała centrala, a „teren”. To właśnie jest powodem wstrętu PiSu do takiego rozwiązania. Poza tym prominentni politycy tej partii nie mieszkają na prowincji, a w metropoliach. Tych zaś jest za mało, aby najbardziej pożądani kandydaci nie musieli się zwalczać między sobą. Niezależni też od wodza, bo kreowani we własnych okręgach politycy nie będą skłonni do bezwarunkowego posłuszeństwa wobec swego szefa. Ten ostatni powód ostatecznie przesądza o tym, że Prawo i Sprawiedliwość musi być przeciwne jednomandatowym okręgom wyborczym w wyborach do Sejmu. 

W tej sytuacji niemożliwa jest trwała koalicja PiSu z kukizowcami, którzy tylko w konieczności wprowadzenia JOWów upatrują sensu organizowania się w partię. PiS może oczywiście próbować gry na zwłokę, aby tylko posiąść władzę i potem sobie łowić układ czy sprowadzać smoleński wrak do Polski, powściągliwością Unii w tym względzie motywując tym razem swój eurosceptycyzm, ale to na długo nie wystarczy. Paweł Kukiz jest wyraźnie zdeterminowany.

W dodatku zapowiadane przed wyborami referendum wypadnie dla kukizowców niekorzystnie, bo jego uczestnicy jak zawsze nie odpowiedzą na pytanie, a zaprezentują swój stosunek do rządu. Platforma zaś wyraźnie dołuje w sondażach. Na pytanie o JOWy odpowiedzą raczej „nie”. Trzeba będzie znowu podnosić fałszerstwa, faryzeizm elit i tradycyjne bzdury. To wszystko wesprze kunktatorskie poczynania PiSu w sprawie JOWów, ale też musi pobudzić emocje kukizowców.

Mamy więc wszelkie warunki dla powtórzenia sytuacji z IV Erpe, kiedy koalicja z Samoobroną eksplodowała wskutek wewnętrznych rozbieżności między aspiracjami protagonistów budujących ją partii. Tak czy owak bywalcy koncertów politykującego śpiewaka, którzy weszli do polityki by wywalczyć JOWy, w młodzieńczym zapamiętaniu sprzymierzyli się z głównymi przeciwnikami swych dążeń. I niczego nie osiągną, poza kolejnym zamieszaniem w naszej polityce wewnętrznej, a i zagranicznej. 

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka