Stary Stary
2325
BLOG

Defilada

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 62

Marionetkowa musztra, podkreślana przez podskakujące na głowach defilujących czapy, stworzone przez powiększanie poza granice absurdu nakryć głowy Wehrmachtu i niezmienny od lat zachwyt komentatora, który też kiedyś zapowiadał rychłą klęskę wojsk zachodniej koalicji w obu wojnach irackich i jednej afgańskiej. Wszystko w nim budzi euforię, łącznie z wrzaskliwym śpiewem bajcow, wykrzykujących najpiękniejszą pono w świecie pieśń lotników. Tak wygląda w telewizji prezentacja krzepy bankrutującego mocarstwa, które niedawno powiększyło swoje terytorium przy pomocy sprzętu nabytego w sklepach myśliwskich przez zielone ludziki.

W czasie II wojny, która była największym militarnym osiągnięciem Rosji wolny świat się złożył na to, aby była w stanie wyprodukować wyposażenie dla wojaków, przez oddziały zaporowe NKWD zaganianych potem do zadeptywania niemieckich okopów, czy zgoła pól minowych. W oczach entuzjastów najlepsze w świecie. Zamki same wypadały z karabinów, ale otworzyć się dawały po solidnym uderzeniu w rączkę, czołgiści zaś mieli zapewnioną niezawodną łączność wewnętrzną poprzez kopanie mechanika w ramię, które miało pociągać dźwignię skrętu. Zwycięska armia, wystrojona w wyświechtane fufajki i zdumiewające brzydotą uszanki była z daleka wyczuwalna, z powodu specyficznego zapachu, ciągnącego się za każdym jej przedstawicielem. Ale przecież „ilość przechodzi w jakość”, jak za Heglem i Engelsem mawiał Stalin, wódz wszechczasów.

Teraz oglądaliśmy defilującą armię, wyglancowaną. Może dlatego, że sami muszą płacić za wyposażenie, a takie się jednak szanuje. Aliści dzięki defiladzie zachwyceni Rosjanie zapominają o udrękach codziennego życia, fundowanych im przez reżim, bardzo źle oceniany nawet przez własnych historyków. Dzięki paradzie odzyskują sowieckie jeszcze poczucie potęgi. Podobnie zresztą jak głodujący mieszkańcy Korei Północnej, którzy się z radością dowiedzieli, że ich okręt podwodny wystrzeliwuje rakiety z zanurzenia. Też się uważają za potężnych na miarę Stanów Zjednoczonych, ale tam się najpierw nauczono karmić własną ludność, a dopiero potem rozpoczęto zbrojenia.

I tu jest sedno. Największe nawet armaty, czapki i najgłośniej wykrzykiwane pieśni, nawet piękne, kiedy są jedynie fasadą dla słabej gospodarki, nie mogą zasłonić ekonomicznej, mentalnej, moralnej wreszcie marności. Nawet kiedy absurdalnym zachwytem im pomagają użyteczni ...właśnie. 

No i tym razem świat niczego nie sfinansuje.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka