Stary Stary
493
BLOG

Święto

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 31

Dzisiaj minęło siedemdziesiąt lat od zakończenia II wojny światowej. Uroczystości na Westerplatte podkreśliły nasze szczególne w niej znaczenie. Rozpoczęła się atakiem na Polskę, straciliśmy w niej największy odsetek obywateli, największą część substancji materialnej i 1/3 terytorium. Ostatecznie przestała istnieć Rzeczpospolita Obojga Narodów, przepadło jej intelektualne i moralne dziedzictwo. 

Z wojny się wyłoniło zupełnie nowe społeczeństwo, bez elity i natychmiast zostało poddane najbardziej absurdalnemu eksperymentowi społecznemu w dziejach. Wszystko pod dyktando marksowskiej utopii, wedle moskiewskiej organizacji i mongolskimi metodami. Wszystko też w zgodzie z międzynarodowymi ustaleniami, poczynionymi albo bez naszego udziału, albo w przytomności sprzedawczyków, niejednokrotnie mianowanych na tę okazję Polakami.

Z zapoczątkowanego w osiemnastym wieku upadku wyszliśmy ostatecznie w 1989 roku, jako międzynarodowy bankrut. Z przestarzałą infrastrukturą, niewiele zresztą bogatszą niż u początku XX wieku, z przemysłem produkującym póki co żelazobetonowe domy w fabrykach pobudowanych dla produkowania schronów bojowych. Nasze stocznie wypuszczały statki rybackie, bez specjalnych przeróbek nadające się na przekształcenie w okręty wojenne. Zakłady elektroniczne budowały odbiorniki radiowe, zachowując gotowość do natychmiastowego przejścia na wojskowe radiostacje, o poziomie technicznym sprzed dwudziestu lat w stosunku do światowego. Stalownie walcowały na razie co się da, w oczekiwaniu na czas tworzenia jeszcze większej liczby czołgów. O samochodach nie ma co mówić. Ciężarówki jeszcze w sześćdziesiątych latach fabrycznie malowano na kolor ochronny. Ustawiono nas bowiem w moskiewskim ordynku przeciwko wolnemu światu, z którym Sowieci walczyli o pokój. 

Wmawiano nam przy tym, że tę wojnę wygraliśmy, że byliśmy w obozie zwycięzców. To ostatnie się jako jedyne zgadzało z rzeczywistością. Byliśmy bowiem w jakimś gigantycznym łagrze, bez prawa do stanowienia o czymkolwiek, bo wedle konfucjańskiej zasady „jednostka niczym, jednostka bzdurą, jednostki głosik cieńszy od pisku” [Majakowski]. Także zresztą jako państwo nie mieliśmy nic do gadania, Peerel był bowiem obdarzony mniejszą suwerennością niż Królestwo Polskie, utworzone po Kongresie Wiedeńskim, łaskawszym dla Polaków od naszych aliantów. 
 
I dobrze, że obchody końca II wojny światowej przeniesiono do Gdańska. Tam się ona rozpoczęła i tam w 1989 roku zakończyła. Dla nas ona trwała dokładnie pół wieku, dziesięć razy dłużej niż dla innych jej uczestników. Mamy więc co świętować.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka