Stary Stary
544
BLOG

Dogmatyzm

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 18

Obiecał i nie dotrzymał. Bo jak dał słowo, to bez względu na wszystko powinien go dotrzymać. Tak wygląda najpopularniejszy zarzut populistów do przedstawicieli każdej innej władzy, niż ich. Stosują go niezależnie od tego ile sami zbudowali metrów autostrady, obiecując tysiące… kilometrów. Liczy się słowo.

Tyle tylko, że w polityce zapewnienie, że się bezwarunkowo czegoś nie zrobi lub coś podejmie jest jednocześnie przyznaniem się do tępego dogmatyzmu. I zawsze się kończy tak samo, jak zapewnienie stałego noszenia sutego futra, nawet tylko zimą. Szczególnie absurdalne rzecz wypada teraz, kiedy także w lutym przeżywamy wiosnę i osobnik w zimowym okryciu nie tylko wygląda komicznie, ale i może stracić zdrowie. Ma się bowiem albo rozum, albo poglądy. Czyli ma się mózg albo jego protezę, bo zapatrywania ją zawsze stanowią.

Na tym tle najbardziej dramatycznie wypada zapewnienie, że przejąwszy władzę się nigdy, ale to przenigdy nie przyjmie euro. Bo zapanuje drożyzna. Ceny są wypadkową popytu, a ten wynika głównie z zarobków. Kiedy więc ludzie zarabiają więcej, więcej też wydają i rosną ceny bo korzystają na tym wytwórcy, również dążący do powiększenia zysków. W rezultacie na Słowacji powinno być drożej jak w Polsce, bo ludzie tam zarabiają więcej.

Rzecz demonstrują dane Eurostatu [za Markiem Muszyńskim,  Forbes.pl].

Dogmatyzm

Również jednak ceny w Polsce należą do najniższych w Unii. W 2013 roku były na poziomie 57% europejskiej średniej. Niższe jak na Słowacji i Węgrzech. Taniej niż u nas było tylko w Rumunii i Bułgarii [Eurostat]. 

W rezultacie kiedy się z ideologicznych przyczyn zapowiada, że się nie przyjmie euro, to także znaczy, że się rezygnuje z tanich kredytów i z ograniczenia kosztów handlu zagranicznego, wynikających z przewalutowania. Zapowiada się zatem ograniczenie wzrostu gospodarczego, czyli niskie ceny, ale i niskie zarobki. Kiedy się więc porównuje wydatki ponoszone w słowackich sklepach osiedlowych z cenami  w polskiej Biedronce, to się też zdradza albo manipulację, albo ignorancję.

Rzecz jest szczególnie znamienna jeżeli się weźmie pod uwagę dane Eurostatu, z których wynika, że od 2005 roku do 2015 ceny w Polsce wzrosły o 24,4 punkty procentowe,  na Węgrzech („przyjdzie dzień, że w Warszawie będzie Budapeszt”) o 42,8 punktów, a w Turcji („niech Polska będzie jak Turcja”) o 112,9 punktów procentowych. Przy znacznie niższym wzroście jednostkowego PKB w tych państwach.

Mamy zatem fatalny obraz dogmatyzmu, zwłaszcza w zestawieniu z wynikami osiąganymi przez wzorce polityczne partii, która sobie ze skostnienia próbuje czynić zasadę.  

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka