Stary Stary
858
BLOG

Didaskalia

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 21

No i pojawił się Smoleńsk. Wedle wyrazicieli PiS jako wyborcza wrzutka. Narzekania na to są zupełnie bez sensu. Przecież się nie mogli niczego innego spodziewać, kiedy ów rzekomy zamach cofnęli do lamusa na czas kampanii. Dawało by to powody do podejrzewania, że sami nie wierzą w głoszone tezy, a tymczasem najnowsze fakty się zdają temu przeczyć.
 
„Ta grupa szczególnie łatwo podlega sterowaniu. Ludzie, którzy się polityką nie interesują, a w innych dziedzinach jest im dobrze, więc nie widzą powodu, by popierać opozycję. Albo też Pan Bóg nie dał im za dużo rozumu i z tego powodu łatwo nimi manipulować” - tak przecież o wyborcach PO, czyli swoich przeciwnikach mówi Jarosław Kaczyński. Sam przeto wedle swoich słów nie manipuluje [Natemat.pl].

- Żeby być uczciwym, sam sobie zadałem pytanie: co by było, gdyby Lech Kaczyński do mnie zadzwonił… [Z pokładu samolotu]. I powiedziałby: „Michał, oni mi tu mówią, że nie możemy lądować, bo jest mgła”. Uczciwie odpowiem, że powiedziałbym mu: „Leszek, oni ewidentnie coś knują” - tak z kolei odpowiada Michał Kamiński na pytanie Tomasza Lisa [300polityka.pl]. Taka więc panowała wtedy atmosfera w otoczeniu zmarłego prezydenta.

Zestawione cytaty wyraźnie dają do zrozumienia, że się w PiSie poważnie traktuje własne słowa. Nie stosuje się przeto klasycznych metod manipulowania przy zastosowaniu technik autorytetu, immunizacji, kozła ofiarnego, nawet szczególnie ulubionej metody obrazu wroga, czy metody zły - dobry [Gloria Beck. Podręcznik manipulacji]. Wedle cytatów tam się jest wiarygodnym na zasadzie głębokiego przekonania o tym, co inni wykorzystują tylko jako środek do sterowania umysłami zwolenników. Tam się zatem naprawdę wierzy, że się walczy o wolność dla Polski, pozostającej w niewoli u cyklistów.

Z drugiej znowu strony jawiący się w obiegu politycznym Smoleńsk, przedstawia chyba fizyczny dowód na szkodliwość całej teorii o rzekomym zniewoleniu Polski. Nie pierwszy zresztą raz. Rozszerzenie się przecież w 2006 roku wojny z układem na pisowską koalicję rządową, a potem na samą partię byłoby wyraźnym wynikiem walki z niewolą. Nieufność nawet do własnych współpracowników musi owocować podsłuchiwaniem i nagrywaniem kolegów z rządu, a wreszcie i aresztowaniami własnych urzędników. Najdobitniejszą zaś oznaką błędu całej teorii mogła być niewiara nawet w widoczne za oknem złe warunki do lądowania samolotu.

Brak konsekwencji w budowaniu poparcia, doszukiwanie się wszędzie zdrady, także we własnym otoczeniu, może więc mieć dramatyczne skutki. Kiedy się nie wierzy nikomu, tym bardziej się nie daje wiary fachowcom, wykształciuchom przecież, którzy jak każdemu wtajemniczonemu wiadomo pozostają w permanentnym spisku wobec tych, co wszystko wiedzą lepiej.

Gdzie leży prawda? Pewnie jak zwykle pośrodku. I znowu się jawi podejrzenie manipulacji. Zupełne zamieszanie.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka