Stary Stary
632
BLOG

Zjazd

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 15

Wczoraj zapadła prawomocna decyzja sądu o uchyleniu umorzenia przez prokuraturę śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy tworzeniu raportu z likwidacji WSI. To nie oznacza ani rozstrzygnięcia czy jego autor był w czasie sporządzania dokumentu funkcjonariuszem publicznym, ani nie jest zapowiedzią postawienia mu zarzutów. Niemniej postępowanie na powrót ruszy.

Pierwszy rzecz skomentował Leszek Miller, który stwierdził, że Antoni Macierewicz  "powinien ponieść surowe konsekwencje za sposób likwidacji WSI. To doprowadziło do osłabienia parasola kontrwywiadowczego między innymi nad naszymi wojskami w Afganistanie". Rzecz się ma nieco dziwnie wobec niedawnego, wspólnego wystąpienia szefa SLD z Jarosławem Kaczyńskim. Zastanawia taka surowość oceny osiągnięć czołowego polityka i wiceprzewodniczącego partii, z której szefem się niedawno wespół utyskiwało na wynik wyborów, dla SLD rzeczywiście wielce ambarasujący. 

Sprawę wyjaśnia jednak kolejna, wczorajsza informacja. SLD się rozpada. Lokalne koła wypowiadają posłuszeństwo Millerowi bo nie zasięgał ich opinii. Chodzi właśnie o samowolne spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim i  równie autorytatywne desygnowanie Magdaleny Ogórek do kandydowania na prezydenta Polski. Inny w tej sytuacji niż krytyczny komentarz w sprawie raportu o likwidacji WSI, z ust szefa SLD próbującego ratować sytuację jest zupełnie nie do wyobrażenia. A że rzecz zgrzyta we wrażliwszym uchu niczym furmanka w niekontrolowanym poślizgu, to w siermiężnej polityce ideologów rzecz ostatnio normalna.

Obserwujemy już trzecią spektakularną klęskę Leszka Millera. Pierwszej doświadczył, kiedy sprowadził partię ze szczytów poparcia w 2001 roku w pobliże progu wyborczego trzy lata później. Uczciwie trzeba przyznać, że bardzo mu wtedy w dziele utraty zwolenników pomógł triumfalizm wyrazicieli partii, pomstujących na AWS jeszcze bardziej jak teraz PiS na PO. O aferzystach nie ma już co wspominać, zdarzali się w każdym ugrupowaniu u władzy. Może nie tak gromadnie jak wówczas w SLD, ale jednak. Potem doświadczył spektakularnej klapy, kiedy startując z list Samoobrony utonął wraz z Lepperem poniżej progu wyborczego. Wyborcy dali mu trzecią szansę, po wpadce z proponowaniem przez jego poprzednika jabłuszek i grzybków jako antidotum na nasze kłopoty. Ostatnio się okazało, że Leszek Miller ma jednak notorycznego pecha.

Aliści trudno tak do końca twierdzić, że to ponury los się uwziął na naszego sztandarowego oportunistę politycznego. Będąc liderem świeckiej partii stworzył rząd oceniany jako najrzetelniejszy donator Kościoła, przewodnicząc ugrupowaniu wspierającemu feministki i Kongres Kobiet błyskał seksistowskimi bon motami, teraz jako krytyk autokratycznego PiSu próbował z nim zawierać alians. I dopiero na tym ostatnim go złapano, kiedy jednak był już blisko końca równi pochyłej. Czyli los mu w zasadzie wybaczał bardzo dużo. Do teraz.

Czy szarża w sprawie Macierewicza pomoże Leszkowi Millerowi? Wątpliwe. Magdaleny Ogórek przecież nie odwoła. Wydaje się, że z wielkiej trójcy polityki ostatnich lat najlepiej skończył Donald Tusk. Leszek Miller zmierza ku dużo gorszemu kresowi politykowania. Aż strach pomyśleć co czeka Jarosława Kaczyńskiego.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka