Stary Stary
836
BLOG

Genetyka

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 55

Katolicy nie muszą być jak króliki, optimum to trójka dzieci, można przecież rozsądnie planować rodzinę. Tak się mniej więcej wyraził papież Franciszek po wizycie na Filipinach i konfrontacji z dziećmi porzuconymi na ulicy przez rodziców, którzy ich nie mogą utrzymać. Natychmiast się to spotkało z repliką naszego głosiciela katolicyzmu. Mam piątkę dzieci i niech papież wskaże, które jest nieoptymalne - tak mniej więcej skwitował papieskie słowa. To kwintesencja swoistej prawomyślności, tej zawsze bardziej natężonej od papieskiej, prezentującej się szczególnie drastycznie w związku z dziecięcą krzywdą. 

Można by twierdzić, że nadgorliwość w sprawach wiary to właściwość naszej rzeczywistości. Okazuje się, że również filipińskiej. Idąc dalej tym tropem trzeba by stwierdzić, że się wschód Europy łacińskiej niewiele różni od wschodu Azji, w części szczycącej się wyznawaniem chrześcijaństwa. Chociaż, my mamy państwo, które nas zastępuje w okazywaniu miłosierdzia, fundując też sierocińce. W nich niechciane dzieci mają przynajmniej dach nad głową i pożywienie. Bo na miłość rodzicielską nie mogą liczyć, a jak to czasem ujawniają skandale bywają tam również narażone na bezprawie, czy okrucieństwo. 

W naszym wypadku państwo też inspiruje rozrodczość ludzi bardziej zainteresowanych swoim nałogiem, niż rodziną, płacąc wykreowanym przez siebie rodzicom za urodzenie dziecka i dając im potem pieniężne zasiłki. Konsekwentnie zatem przejmuje na siebie obowiązki wychowawcze, kiedy mizeria losu niechcianego potomstwa przewyższa jego poniewierkę w miejscu, które z założenia miało być rodzicielskim domem. Nie jest nim, kiedy powodem poczęcia dziecka było uzyskanie dochodów. 

Niezależnie od tego nieszczęście niechcianych dzieci wypływa też z konsekwentnego ignorowania skutków nadgorliwego stosowania zasad wiary. Wedle ortodoksów niewłaściwe jest uświadomienie seksualne, które by umożliwiało naturalną ochronę przed ciążą, dopuszczaną jak się okazuje przez papieża.

Znowu też, jak podczas debaty u nas w sprawie przystąpienia do Unii jawi się problem sukcesji apostolskiej. Najwyraźniej tron papieski jest przez naszych fundamentalistów uważany za piotrowy dopóty, dopóki papież jest powolny ich wyobrażeniom. Kiedy się od nich oddala, oni znajdują w mitach własne przewodnictwo duchowe, bardziej w tych warunkach ich zdaniem papieskie. Skutkiem tego jest między innymi dramatyczny los dzieci, urodzonych zgodnie z zasadą, że kiedy Bóg dał dziecko, da i na jego wychowanie. 

Feministki słusznie podnoszą krzywdy kobiet dyskryminowanych przez religijną ortodoksję, różnych zresztą wyznań, ale los dzieci pozostaje w tym kontekście w cieniu. One przecież nie mają głosu.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka