Stary Stary
668
BLOG

Chrześniactwo

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 15

Minister Środowiska zapewnia, że śmieci z Salwadoru nie będą utylizowane w Polsce. Parę zaś dni temu media doniosły o protestach mieszkańców Dąbrowy Górniczej, na terenie której miały być spalone. Główny Inspektor Ochrony Środowiska zapewniał wówczas, że spalenie tam 85 ton środkowoamerykańskich opakowań po pestycydach nie spowoduje negatywnych zmian w środowisku. Co się mieniło?

Wczoraj szef resortu ochrony środowiska obwieścił, że “Po rozmowie z wiceministrem środowiska Januszem Ostapiukiem, prezes firmy Sarp Industri podjął decyzję o tym, że zakład w Dąbrowie Górniczej nie przyjmie odpadów z Salwadoru” [Onet.pl]. Ponadto ”zapewnił, że cała procedura związana z odpadami z Salwadoru – od wydania decyzji, poprzez zabezpieczenie transportu, aż po planowane unieszkodliwienie - była właściwie monitorowana i prowadzona przez inspektorów ochrony środowiska. - Nie mam co do tego wątpliwości. Wszystkie formalności i zasady bezpieczeństwa zostały dochowane, a unieszkodliwienie odpadów nie wywarłoby negatywnego skutku na ludzi i środowisko” [ibidem].

Co się dzieje? Urząd wydał zezwolenie, przedsiębiorca załadował odpady przeznaczone do przeróbki na statek, a urzędowi się odwidziało? Kto poniesie koszta wożenia śmieci po morzu? W TVN24 wiceminister środowiska sugerował, że przedsiębiorca. Uważa, że ów jest filantropem? Przecież to oczywiste, że poniósł wydatki z powodu zmiany decyzji urzędnika i konsekwencje muszą spaść na ministerstwo. I dlaczego cofnięto decyzję, pomimo iż wydano ją prawidłowo? Decydując nie spodziewano się protestów? Przecież były oczywiste. 

I to nie dlatego protestowano, że śmieci pochodziły z Salwadoru a nie Czech, a dlatego, że nasze środowisko ma być chronione przed zanieczyszczeniem. Jeżeli się już musimy godzić z tym, że nam przyrodę trują nasze rodzime odpady, to z tego absolutnie nie wynika, że przy okazji ją nieco zapaskudzimy cudzymi nieczystościami. Bo to nieprawda, że utylizacja odpadów jest dla środowiska obojętna, nawet jak powoduje emisje mieszczące się w normach. Każdy musi sobie sam swoje wyziewy wdychać, co znakomicie sprzyja jego gorliwości w dziele ograniczania produkcji zanieczyszczeń. I żeby nie było wątpliwości, zarówno pierwotna decyzja o wpuszczeniu śmieci do Polski jak i późniejsze wycofanie się z niej jest nieprawidłowe. 

Urzędnicy działają zgodnie z prawem i w jego granicach. Wyrazem ich aktywności są postanowienia i decyzje. Nie mieszczą się w tym jakieś rozmowy z posiadaczami uprawnień, w dodatku takie, które beneficjantów urzędniczego mozołu skłaniają do rezygnacji z uzyskanych przywilejów. Propozycje nie do odrzucenia znamy z filmu Forda Coppoli, wspieranego znakomitą muzyką Nino Roty, gdzie rozważanie przez nagabywanego alternatywnego wariantu dla przedstawionej mu decyzji kwitowano słowami: „ale wtedy pana córka by straciła ojca”. Trudno przypuścić, że mamy tu do czynienia z takim przypadkiem, aliści powody dla których przedsiębiorca się zrzekł lukratywnego kontraktu muszą być powszechnie znane. Dlatego właśnie, aby uniknąć brzydkich skojarzeń. 

Wydaje się, że Ministerstwo Ochrony Środowiska nie ma wyjścia i musi rzecz opinii publicznej wyjaśnić. Musimy wiedzieć, czy i dlaczego anulowano korzystną dla przedsiębiorcy decyzję, a jeżeli nie, to dlaczego prezes firmy Sarp Industri się zdecydował na poniesienie kosztów.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka