Stary Stary
913
BLOG

Putinada

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 21

„Jestem w stanie udowodnić, że Skarb Państwa nie stracił na mnie ani grosza. Wolę podróżować swobodnie i dlatego, zamiast biletu zamówionego przez Kancelarię Sejmu, wybrałem ekwiwalent na podróż. Nie wyłudziłem pieniędzy. Te zarzuty to nieprawda” [Jeden na jeden. Za Onetem]. Tak mówił parlamentarzysta, zapowiadając złożenie mandatu, gdyby mu udowodniono nadużycie.

„Poseł ... zadeklarował wyjazd na posiedzenie komisji ds. migracji, uchodźców i osób przesiedlonych ZP RE, o które Pan pyta, własnym samochodem”. Tak dziennikarzowi Newsweeka odpowiedziała kancelaria Sejmu. Pisze tam też, że „Jeśli poseł odbywa podróż służbową za granicę samochodem stanowiącym jego własność, jeżeli jej całkowity koszt przewyższa koszty podróży służbowej odbywanej środkami komunikacji lotniczej, Marszałek Sejmu może podjąć decyzję o wypłacie posłowi należności stanowiącej równowartość kosztów podróży środkami komunikacji lotniczej.”

Kluczowe jest zatem pytanie o to, czy poseł leciał do Paryża samolotem, a należność za wyjazd rozliczył tak, jak by jechał samochodem. Jeżeli nie, sprawy nie ma i parlamentarzysta niepotrzebnie się poddaje upokarzającym atakom. Jeżeli jednak tak, to problem raczej jest. Nie odpowiada na to jasno ani polityk, ani kancelaria.

I tu mamy klasyczny szkopuł. Atakowany poseł stwierdza expressis verbis, że nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie udziału w posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego, mimo ze nikt mu niczego w tym względzie nie wytyka. Ocenę zaś swego rozliczenia dojazdu na obrady pozostawia w niedomówieniu, kiedy by trzeba było równie jasno stwierdzić, że na przykład deklarował wprawdzie jazdę samochodem, ale korzystał z LOTu, w związku z czym zwrócił różnicę kosztów. Albo deklarował auto, ale i tak mu zapłacono za samolot, też więc nie ma o czym mówić.

Można by twierdzić, że to niejasność klasyczna dla naszej polityki, ale wydaje się, że mamy tu też do czynienia z kolejnym przykładem stosowania zasad nowomowy. Powiada się, że ktoś sfałszował wybory, nie wskazując jednakowoż winnego lub, co weselsze stwierdzając, iż uczynił kto skorzystał, trąbiąc jednocześnie o swoim sukcesie wyborczym. Bardziej sprecyzowane, ale również słabo uzasadnione jest utrzymywanie jakoby ci, którzy odrzucili pisowskie pomysły zmian w kodeksie wyborczym byli przeciwnikami uczciwych głosowań. W tym kontekście zabawnie brzmi obietnica, że kiedy do władzy dojdą przeciwnicy ratyfikacji konwencji o przemocy wobec kobiet, to wprowadzą takie prawo chroniące niewiasty, że „mróz będzie w oczy szczypał”.  

A światowe centrum mody posługiwania się nowomową, Moskwa znowu dała sygnał niezmiennej aktualności tego obyczaju. Tyle tylko, że w najprostszej postaci, nakazującej odwracanie znaczeń, a nie podprogowe sugerowanie, jak u nas. Prezydent Putin oto oświadczył, że Rosja się nie podda agresji (sic!) Zachodu a jej groźna i uprzejma (sic!) armia odeprze napastników. Można więc wnosić, że siłowe przyłączenie kawałka Ukrainy do Rosji, to tylko akt elegancji bajcow. I rosyjski naród w to w większości wierzy, bo Krym „jest dla Rosji święty”. Trudno się zatem dziwić naszym naśladowcom ruskich sposobów argumentowania. 

Zarówno klasyczny jak i udoskonalony sposób stosowania nowomowy, znajduje jednak w Polsce coraz mniej zrozumienia. Świadczą o tym nie tylko wyniki kolejnych głosowań, dochodzących już do dziesiątki, ale też wątpliwości jej użytkowników. Nie ten kraj, nie te czasy.

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka