Stary Stary
429
BLOG

Pokuta

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 18

Trudno się oprzeć wrażeniu, że w polityce panuje bardzo swoista korupcja. Jeżeli ktoś chce odkupić swoją chwilową lekkomyślność, którą powodowany odstąpił kiedyś od jedynie słusznej partii w nadziei, że kolejna będzie mu bardziej łaskawa, wracając do macierzystego ugrupowania musi mu oddać twarz. Ono zaś ładuje oblicze nawróconego na prawdziwe przekonania odstępcy najbardziej kompromitującymi absurdami i wystawiwszy w telewizorni, każe je powtarzać. Stąd mamy teraz w obiegu publicznym brednie, zaskakujące prymitywizmem skojarzeń. Nagrodą za sponiewieranie własnego wizerunku jest umieszczenie właściciela wydzierżawionego oblicza na biorących miejscach list wyborczych i prawo do wypowiadania niedorzeczności w kolejnej kadencji.

Chociaż bywają tacy, którzy oddają w pacht swój konterfekt tylko w nadziei na awans i należyte poważanie wyznawców bzdur, tak bezkrytycznie wypowiadanych. Poza tym trwają w wierności dla swego wodza  niczym dziewica z wiktoriańskiego kiczu dla mglistego wspomnienia absztyfikanta z czasów młodości. I kiedy ich nadzieje na otrzymanie nagrody zawodzą, sami ją sobie odbierają. Chociażby w postaci nienależnego zwrotu kosztów podróży czy hoteli. Płacą potem dopiero, uroczyście wyświecani z grona jedynie słusznych, stanowiąc przykład bezwzględnej czystości moralnej swoich niedawnych protektorów. Przy czym nie próbują utyskiwać na niewdzięczność zagniewanych nagle szefów, którzy im przedtem płazem puszczali inne nieobyczajności. 

Bywają też idealiści, którzy nadgorliwością starają się zapłacić za swoje powody do ekspiacji. Na przykład za nazbyt wysoki cenzus naukowy, kompromitujący w środowisku pałającym nienawiścią do inteligentów. Bywa też, że muszą w ten sposób odpokutować swój oportunizm, który ich w czasach komuny zmuszał do wygadywania równie wielkich bzdur, ale czasem kierowanych przeciwko innym prawdom, częściej zaś osobom. Pryncypia bowiem wodzów, odbierających serwituty w postaci wizerunku poddanych są na ogół niezmienne.

I wreszcie są mściciele. Ci odbierają sobie od społeczeństwa ekwiwalent za niegdysiejsze upokorzenia, wynikłe z tego, że ich nie słuchano lub nie podziwiano proporcjonalnie do tego, co sami mniemali o sobie. Rówieśnicy byli otoczeni zainteresowaniem, grali w piłkę, pływali, wreszcie byli sprawnymi pracownikami, im tego zabrakło. Teraz ci inni mają za swoje. Nade wszystko zaś muszą wysłuchiwać tekstów obrażających absurdami inteligencję przeciętnej małpy, ale wypowiadanych z pozycji kogoś, kto może bezkarnie zablokować coś ważnego a przynajmniej kogoś ważnego obrazić i z tego wynika jego racja. Oni nie płacą wizerunkiem, w swoim bowiem przekonaniu nigdy go nie mieli. Oni odbierają swoją zapłatę. 

W tle zaś są zwykli politykierzy, którzy wykorzystują okazję do uprawiania swego procederu. Ponieważ wśród ślepych jednooki jest królem, mają stosunkowo łatwe rzemiosło. To wszystko bowiem ma na celu zdobyć poparcie niemałej u nas rzeszy ignorantów, w agresji dostrzegających kompetencję. 

Każdy z uczestników targu gorliwości biedzi się w dziele zdobywania władzy dla swego suwerena, któremu wymyślony przez niego statut ugrupowania i tak zapewnia nieusuwalność i jedynowładztwo. Ich zatem reprezentant jest absolutnie bezinteresowny, co jego admiratorów, dobrowolnych i przymusowych oczyszcza ze wszystkich powodów do nagany. Skoro bowiem reprezentantów się ma podobnych do siebie, to i samemu się jest podobnym do nich, bezinteresownym takim. 

Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka