Stary Stary
757
BLOG

Wyborność

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 27

 „Nie jestem pewien, czy Kościół powinien wkraczać tak otwarcie w świat polityki. Ale ja nie jestem od komentowania słów proboszczów”. Tak powiedział prezydent Gdańska, zapytany o ogłoszenie parafialne, którego istota się zamykała w słowach, że „naprawdę potrzebne są nam zmiany, żeby nie zajmowano się obwodnicami i tunelami, Teatrem Szekspirowskim czy klatką dla lwów za 7 mln w oliwskim zoo”. Wszystko połączone z wskazaniem kandydatów PiS, jako godnych głosu parafian. 

Nareszcie mamy merytoryczną dyskusję polityczną. Rzecz bowiem nasuwa pytanie o to, czym się mają zajmować samorządy. Jakiej zmiany by chciał gdański proboszcz? Jeżeli inwestowanie w system komunikacyjny miasta lub kulturę, czy nawet prezentowanie dzieciom egzotycznej fauny nie ma sensu, to co ma być jej zamiennikiem? Tego na razie nie wiemy. Wiedzą może kandydaci promowani przez księdza, ale też nie trzeba się specjalnie wysilać, aby zgadnąć. 
 
Rzecz się chyba wpisuje w trend znany z czasu IV Erpe. U steru rządów mają być nasi. Oni bowiem zapewnią wdrożenie naszych pragnień. Te zaś są zawsze nieskomplikowane, jak drogi bez obwodnic czy tuneli lub myślenie bez Szekspira albo prosta klatka z prętami stalowymi dla drapieżników w Zoo, bez wymyślnych i kosztownych wybiegów. Nasi mają być we wszystkich strategicznych miejscach. I nie potrzeba żadnego programu, obietnic, czy zawracania sobie głowy czymkolwiek. 
 
Uchodzi jakoś uwadze upokarzanie wyborców, poprzez dyktowanie im kogo mają wybrać na swoich przedstawicieli we władzach. W dodatku przy uzasadnieniu kwestionującym oczywiste we współczesnym świecie potrzeby. Kiedy się ludzie milcząco zgodzą na to, aby kto inny decydował o ich zamiarach, zrezygnują z suwerenności nadanej im przez prawo. Cała demokracja się stanie fasadą dla władzy elit, dokonujących własnego wyboru rękami bezwolnego elektoratu. 
 
Upokorzenia też musi doznawać nie wymieniony w instrukcji głosowania kandydat do władz samorządowych, zapewne też na prezydenta. Musi milczeć lub uciekać w eufemizmy, bo gdyby zareagował krytykowaniem księdza, jak by w tym wypadku wypadało, mógłby przekreślić swoje szanse na wybór. W tym kontekście ostrożna wypowiedź prezydenta Gdańska jest zupełnie zrozumiała, ale też bardzo symptomatyczna. Żaden przecież kandydat nie może wprost powiedzieć, że będzie reprezentował kler w samorządzie, ale też nie może oświadczyć, że go zignoruje. 
 
Rzecz ma również pozytywne strony. Wyjaśnia zapowiedź Jarosława Kaczyńskiego, jak PiS zamierza zmieniać Polskę. Znowu zlikwidują jakąś służbę specjalną, ustanowią inną, przede wszystkim zaś opanują KRRiTV. O autostradach zaś, objazdach i tunelach zawsze się wyrażali źle. Obiecywali wprawdzie jakieś ich tysiące i miliony, ale rzecz natychmiast po objęciu urzędu ich premier zdementował expressis verbis.
 
Im więc bliżej do wyborów tym bardziej się konkretyzuje scena polityczna.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka