Stary Stary
833
BLOG

Zarządzanie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 23

 Bank Światowy ogłosił kolejność państw, uszeregowanych wedle łatwości prowadzenia w nich biznesu. Najłatwiej jest w Singapurze, najtrudniej w Czadzie. My jesteśmy na 45. miejscu w świecie. Jesteśmy za Południową Afryką, Peru, Kolumbią i Czarnogórą. Wyprzedzamy zaś Bahrain, Oman, Katar i Słowację. W ogóle to pośród demoludów jesteśmy zaraz za Republikami Bałtyckimi. Pozostałe państwa niegdysiejszego realsocjalizmu są poza nami. 

Kiedy się zaś zestawi rzecz z innymi parametrami ekonomicznymi, charakteryzującymi gospodarkę, jak jednostkowe dochody gospodarstw domowych, jednostkowa wartość środków trwałych, wydatki na konsumpcję publiczną, dopłaty do konsumpcji indywidualnej, wydatki gospodarstw domowych, wydatki konsumpcyjne, jednostkowy PKB i poziom cen, to proste przeliczenie pokazuje, że powinniśmy być nie na 45. a na 73. miejscu. Obok bowiem ekonomicznych ważne są też warunki pozaekonomiczne. One to sprawiają, że na przykład Ruanda powinna być na 142. miejscu a jest na 32. Odwrotnie niż Wenezuela, która powinna być 73. a jest 181. Znamienne, że pierwszy z tych krajów jest liberalny, drugi socjalistyczny.
 
Ruandyjczycy wykazują największą determinację i najenergiczniej w świecie pokonują trudności prawne i mentalne, nastręczane przez społeczeństwo. Zaraz za nimi postępuje Gruzja, Arabia Saudyjska i Kirgizja. Mieszkańcy Wenezueli są najbardziej w świecie bierni lub raczej sparaliżowani swym systemem społecznym. Wyprzedza ich Surinam, Erytrea i Gabon. Nam w takim uszeregowaniu przypada 40. miejsce. Pośród zaś państw Europy wyprzedzają nas Republiki Bałtyckie, Macedonia, Islandia, Słowenia i Białoruś. Tam biznes jest jeszcze bardziej aktywny, niżby na to pozwalało otoczenie. 
 
Warunki ekonomiczne jest trudno poprawić, zależą od przedsiębiorczości. Ułatwienie jej działalności jest sposobem na poprawienie bytu. I na tym się powinna skupić polityka, jeżeli ma służyć obywatelom a nie partyjnym przepychankom. Niestety, nasza tradycja nie jest w tym względzie najlepsza. I jak niegdyś rody szlacheckie, zamiast służyć ojczyźnie przypisywały sobie honor pochodzenia od zachodniego rycerstwa oraz mnożyły zmyślone opowieści o zasługach swoich przodków w dziele chrystianizacji, czy obrony państwa, tak teraz partie polityczne próbują dowodzić swoich kompetencji nie poprzez dążenie do modernizacji kraju a powołując się na rzekomą bezkompromisowość w zwalczaniu komuny. Niektóre walczą z nią dopiero teraz, nadrabiając brak należycie udokumentowanych faktów z przeszłości.
 
Sposobem uchodzącym też za dobry jest deprecjonowanie polskich osiągnięć gospodarczych i cywilizacyjnych, co ma sugerować, że w miód i mleko zaczniemy opływać dopiero po zdobyciu władzy przez głosicieli obecnej nędzy. Kiedy się wreszcie dochrapią stołków przestaną narzekać i to się dla ich zwolenników stanie dowodem na poprawę warunków życia pod ich władztwem.
 
No i najbardziej chyba absurdalny czynnik. Wstręt do prywaciarzy, dziedziczony jeszcze z propagandy Peerelu. Pociąga to za sobą tęsknotę do państwowej przedsiębiorczości, która nie hańbi pracowników koniecznością wysługiwania się „dorobkiewiczom”. Wymaga za to od polityków insynuowania, że biznesmeni, to w istocie ludzie o niskiej moralności a posiadane środki „skądś musieli mieć”. Temu zaś towarzyszy demagogiczne zapowiadanie nawrotu do peerelowskiego etatyzmu.
 
Wszystko to sprawia, że nasza gospodarka sobie sama musi tworzyć warunki do funkcjonowania. Najczęściej też wbrew przemożnej u nas propagandzie. I robi to znakomicie, chociaż do potencjału Ruandy nam jeszcze daleko. Szczęśliwie od wenezuelskiego raju również jesteśmy odlegli.
 
Obiektywnie jednak rzecz biorąc trzeba stwierdzić, że wielu polityków u nas pracuje nad tym aby przecież Wenezueli w tej mierze dorównać. Albo przynajmniej Gabonowi.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka