Stary Stary
804
BLOG

Rozwój

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 40

 Słuchając wieczornych rozmów u Elizy Michalik łatwo zauważyć, że wszystkie lewice mówią o swych rządzących konkurentach tak samo. Są oni rzekomo niedołężni bo dzieci głodują, bezrobocie rośnie, margines biedy się powiększa, prowadzą złą politykę zagraniczną, rośnie biurokracja. Język jest tylko inny. Pobożni lewicowcy są bardziej nienawistni. Ale w sytuacji, kiedy się im wmawia, że miłują bliźniego jak siebie samego trudno aby nie próbowali tego odreagowywać. 

Ideową jedność wypowiedzi naszych lewic sprawia ich współzawodnictwo o poparcie tej samej części Polski, która jest „niedouczona, agresywna, cwana a pozbawiona elementarnej szlachetności ducha, zadufana w sobie, gardząca wszystkim i wszystkimi i – przede wszystkim – bezgranicznie głupia” [Jacek Pałasiński]. Takim ludziom łatwo wmówić, że wszyscy jesteśmy na dnie upadku wskutek dominacji tych, którzy są ich przeciwieństwem i że roszczenia „wykluczonych” są nie tylko w pełni uzasadnione, ale i możliwe do spełnienia, jeżeli tylko lewicowcy zdobędą władzę. 
 
Pobożni zaś rzecznicy „ludu pracującego miast i wsi” mają jeszcze wyjaśnienie godnego pożałowania stanu, w którym się jakoby znaleźliśmy. Wedle ich propagandy wywołał go spisek elit, skorumpowanych rzekomo przez dawną nomenklaturę, działającą zgodnie z dyrektywami tajnego komitetu centralnego. Nie mają najmniejszych wątpliwości, że ów nadal istnieje. W mniemaniu bardziej gorliwych zwolenników świadczy o tym chociażby fakt, że się udało od układu nabyć willę w Kazimierzu, przepłacając oczywiście bardzo, ale w propagandzie taka jest właśnie specyfika szarej sieci, kupuje tanio a sprzedaje drogo. 
 
Dzięki jednak temu, że w ogóle przedstawiają jakieś argumenty, pobożni lewicowcy zdecydowanie górują nad bezbożnikami. I mają więcej zwolenników. Nad lewicowymi ateuszami ustawicznie wisi też groźba, że się w końcu ktoś zreflektuje i przypomni, iż obecną nędzę spowodowali ich protoplaści podczas swoich kilkudziesięcioletnich rządów, sprawowanych zgodnie z pryncypiami, które nam teraz jako epigoni chcą znowu zaaplikować. Aliści ratuje ich to, że się nie zwracają do ludzi biegłych w najnowszej historii. 
 
Rezultat jednak mamy taki, że opozycja się coraz bardziej upodobnia inelektualnie do swoich popleczników. Sprzyja temu zabetonowanie od siedmiu lat sceny politycznej, które zmusza konkurentów władzy do potęgowania wysiłków, co osiągają przez wypowiadanie coraz większych niedorzeczności. Dłużący się czas pozostawania w takim fałszu powoduje znany z psychologii społecznej fakt, że ciągle powtarzane kłamstwo przestaje być wreszcie kwestionowane. Wszelkie wątpliwości tracą przede wszystkim jego głosiciele.
 
Przy takiej opozycji urzędująca władza czuje się spokojna o swój byt i popadając w błogostan też zaczyna robić głupstwa. Przede wszystkim w dziedzinie propagandy. Przecież dla każdego roszczeniowca musi być jasne, że jeżeli już chce osiągnąć lepszy byt bez swojego w tym udziału, to najłatwiej jest nie przeszkadzać we wzroście gospodarczym kraju. Popieranie bowiem demagogów grozi ograniczeniem potencjału rozwojowego państwa i powiększeniem ich biedy. 
 
Teraz jednak, kiedy wzrasta odsetek wyborców zniesmaczonych jałowością politycznych sporów i odmawiających udziału w wyborach, szanse bardziej zdyscyplinowanych obskurantów wzrastają. Wynik przeto nadchodzących wyborów nie jest raczej przesądzony na korzyść rozsądnej części Polaków, mimo że ich odsetek znacznie przeważa.
 
Nie da się zatem spać spokojnie, nawet po wieczornym zaprezentowaniu przez lewicowców jałowości swoich konstatacji. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka