Stary Stary
682
BLOG

Supozycja

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 20

 Dzisiejszy szczyt NATO wywołał chyba nową fazę wojny informacyjnej wokół Ukrainy. Media doniosły wczoraj rano jakoby prezydenci Poroszenko i Putin doszli do porozumienia w sprawie zawieszenia broni. Moskwa natychmiast skorygowała, nie było takiej umowy bo Rosja nie jest stroną w tym konflikcie. Wedle rzecznika Kremla jedynie "kontynuowano dyskusję na temat kryzysu wojennego i humanitarnego na Ukrainie"[Onet.pl]. Po południu się okazało, że jednak coś ustalono a jutro się odbędzie kolejna runda rozmów. Kreml bowiem ogłosił wczoraj warunki uregulowania spraw na Ukrainie. Działania wojenne mają być wedle niego wstrzymane, do Donbasu wejdą międzynarodowi obserwatorzy i zostanie utworzony korytarz humanitarny.

Informacja o zażegnaniu konfliktu od początku była wątpliwa. Opinia publiczna odbiera obrazy, nie słowa. To dokładnie tak, jak się z każdym człowiekiem kontaktuje jego podświadomość, która sama nie operuje symbolami świadomej części naszego bytowania. Zwyczajnie ich nie zna. Przekazuje sygnały za pomocą kodu elektrochemicznego, które są na jawie najpierw tłumaczone na obrazy a potem dopiero interpretowane. Dawniej najczęściej za pośrednictwem szamanów a obecnie mediów. We współczesnej polityce takimi magami stają się najwyraźniej rzecznicy.
 
Jaki by był podprogowy obraz bodźca, wywołanego informacją, że agresor się wycofuje? Mało budujący dla Putina. Byłaby to pewnie jakaś niewyraźna sylwetka z jednoznacznie podkulonym ogonem. Napastnik bowiem, który by się zatrzymał przed osiągnięciem celu nie może uchodzić za zwycięzcę. Cios wizerunkowy byłby dla Rosji zbyt bolesny. Informacja zatem była na pewno nieprawdziwa. Zupełnie też nie dziwi późniejsze, niespodziewane oświadczenie Arsenija Jaceniuka, że Ukraina już teraz odrzuca warunki Putina. Jego zdaniem ma on jedynie mydlić oczy a w rzeczywistości dąży do zamrożenia konfliktu na Ukrainie. Nikt się nie chce prezentować światu za pomocą mało atrakcyjnego symbolu.
 
Późniejsze jednak dementi, szczególnie popołudniowe informacje świadczą o tym, że coś jest na rzeczy. Putin by się może i wstrzymał, bo szczyt NATO może zaowocować kolejnymi kłopotami dla Rosji. Musiałby jednak coś uzyskać dla potwierdzenia, że nie był stroną w Doniecku, nie on więc przegrał konfrontację. Dla Moskwy tym czymś by zapewne nie był Krym, bo ona już go ma. Gdyby się więc Ukraina pogodziła z jakąś autonomią Donbasu, miałaby może jakieś szanse na pokój. Nie wiadomo tylko jak długo.
 
W świat jednak już poszedł sygnał, podprogowy oczywiście. W świadomości narodów Rosja dołączyła do państw zbójeckich. Na to nie ma już rady. Europa się wydawała wolna od tego typu folkloru, okazuje się jednak, że nie. To nie może zostać bez konsekwencji. Efektem takiej zmiany wizerunku światowego mocarstwa będą wzmożone zbrojenia po obu stronach nowej, żelaznej kurtyny, wyścig w tej mierze i… kolejna przegrana Rosji. Wydaje się zatem, że przewidywania Georga Friedmana o rozpadzie rosyjskiego imperium w drugiej dekadzie XXI wieku nabierają cech realizmu.
 
Bo wyścig zbrojeń w warunkach gospodarki rynkowej oznacza wzrost gospodarczy. Państwa Zachodu wydadzą pieniądze, które nie wrócą na rynek i nie spowodują inflacji. Ziści się w jakiejś mierze teoria Keynesa. W izolowanej gospodarce, autarkicznej, pozbawionej więc możliwości pozyskania kapitału z zewnątrz, władcy Kremla nie będą w stanie kupić sobie poparcia w razie konieczności wydawania kolejnych sum na broń. Rosja zatem musi taki wyścig szybko przegrać. Może też powrócić do otwartego zamordyzmu. To również oznacza szybką przegraną, ale powodującą znacznie większe straty moralne.
 
Mamy więc początek nowej ery?
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka