Stary Stary
596
BLOG

Pobratymstwo

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 27

 Reakcje przeciwników na to, że Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej są niezwykle charakterystyczne, zdradzają bowiem tajniki ich sposobu myślenia.

Jarosław Kaczyński od początku stawia niewykonalne zadania. Oto rolnicy mają dostać dopłaty w takiej wysokości jak ich koledzy za Odrą a Polacy powinni przestać płacić za gaz drożej od swoich sąsiadów. Tymczasem wyśrubowane ceny gazu zawierają w sobie drakońskie opłaty za tranzyt przez Polskę, ponoszone przez Moskali a dopłaty odpowiadają sile nabywczej miejscowej waluty. Gdyby zatem koś przyznał rolnikom wyższe dopłaty lub nawet obniżył  ceny gazu, musiałby sięgnąć do unijnej kiesy, niezależnej od gospodarki państwa albo powinien przymusić nie tylko rolników, ale i konsumentów metanu, czyli wszystkich Polaków do wydajniejszej pracy. O tym powinien był prezes PiSu wiedzieć. Albo więc nie wie albo prowokuje. To pierwsze by było znacznie gorsze. Tym bardziej, że ceny gazu byśmy mieli niższe, gdyby nie postępowanie jego własnego rządu, który w swoim czasie zrezygnował z opustu Gazpromu.
 
Przerażenie zaś polityków całej lewicy, także bezbożnej budzi pomysł posła Tyszkiewicza, aby w kampanii wyborczej Donald Tusk przemawiał do wyborców jako prezydent Unii Europejskiej. To by ich zdaniem zachwiało równowagę a zdaniem Adama Hofmana obwożenie Tuska po jarmarkach zdeprecjonowałoby stanowisko, pozyskane właśnie przez szefa PO. Pomijając zabawną sprzeczność w ustach wyraziciela PiS, którego propaganda mówi o nic rzekomo nie znaczącym awansie premiera, to rzecz się opiera na przypuszczeniu, że obietnice składane przez prezydenta Unii będą w oczach elektoratu bardziej wiarygodne niźli te, które składa ich lider, zwłaszcza ten „wożony jak worek kartofli”. Wiemy teraz jak samozwańczy reprezentanci „ludu pracującego miast i wsi” cenią miejsca spotkań ze swoimi zwolennikami. I ich samych również.
 
Wszystko zaś wynika z plemiennego myślenia, zasadzającego się na domniemaniu, że wysoko postawiony koligat zapewni familiantom przywileje niedostępne dla zwykłych śmiertelników. To właśnie mentalność sitwy, którą mimowiednie zdradzają jej rzekomi przeciwnicy, mimo że taki sposób postępowania zarzucają Platformie. Na tej właśnie zasadzie sowieccy wieśniacy składali się na łapówki aby ich ziomek został przyjęty do milicji. Nigdy się nie rozczarowywali, bo w krótkim czasie tak awansowany swojak z nawiązką zwracał zainwestowane weń środki.
 
Konflikt ukraiński jest postrzegany jako zderzenie cywilizacji. Zachód zwabił Ukrainę swą otwartością i Rosja ją siłą przywraca do dawnej, zastrachanej przaśności aby się sama nie stała ofiarą „zapadniczestwa” swoich odrodzonych po komunizmie inteligentów. Wydaje się, że w odpowiednio zmniejszonej skali dostrzegamy go w Polsce. Bo to co się u nas dzieje w polityce jest w istocie zderzeniem plemiennego sposobu postrzegania świata z europejskim, który stale zwycięża, mimo że się nie posługuje nie tylko przemocą, ale nawet nienawiścią.
 
W interesie całej Unii leży to aby urzędnicy, nie tylko brukselscy byli sprawni. Kiedy będą obiektywni, skorzystają wszyscy, kiedy się staną zakładnikami własnego plemienia, wszyscy stracą. Bo się nie da bezkarnie przysporzyć jednym jednocześnie odmawiając tego drugim. Dlatego właśnie plemiennie usposobione nacje się wloką w ogonie cywilizacji. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka