Stary Stary
1340
BLOG

Służba

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 40

 W Kasince Małej, leżącej opodal Kasiny Wielkiej, z której pochodzi Justyna Kowalczyk, nagle wezbrana po ulewie rzeczka zerwała most i odcięła jedno z osiedli od świata. Urzędnicy więc z właściwym sobie impetem przystąpili do działania i ludzie byli coraz dłużej odcięci od dowozu żywności. Zorganizowali się tedy sami, w ciągu jednego dnia położyli w nurcie niesfornego potoku kilka wielkośrednicowych rur, przysypali to wszystko ziemią przemieszaną z kamieniami, ubili i znowu mają komunikację, chleb, mleko, warzywa i co tam jeszcze. Jak donosi TV stosowny urząd ma zgłosić prokuraturze popełnienie przestępstwa. Budowla jest bowiem dzika a w wypadku ponownego wezbrania rzeczki spowoduje silniejszy jej rozlew na okolicę.

Sytuacja jak z filmu Barei o mieszkańcach domu przy ulicy Alternatywy 4, którzy w czasie mrozów sami sobie dogrzewali blok, wykorzystując lokomotywę przywiezioną ze złomowiska, opalaną węglem, zagrzebanym niegdyś w ziemi, również zresztą w wyniku poprzedniej aktywności czynowników. Tam jednak nikt nie próbował nasyłać prokuratora na zaradnych mieszkańców. Nasz prześmiewca nie wpadł na aż taki absurd. Budowla też była dzika i w wypadku eksplozji kotła też by groziła okolicy zniszczeniem.
 
Jest zupełnie oczywiste, że ludzie muszą mieć komunikację ze światem zewnętrznym, że musi ona być bezpieczna, że musi ją zapewnić władza. W razie nieszczęścia nie mogą temu sprostać źli urzędnicy, w których aktywności zwłoka jest podstawowym składnikiem pracy. Samoorganizacja obywateli sprawdza się za to zawsze znakomicie. Ogół bowiem jest tak mądry jak najmądrzejszy z jego uczestników, urząd jak jego szef. Nie ma tu co dywagować o negatywnej często selekcji w hierarchicznych systemach, wynikającej z rozszerzonego prawa Kopernika - Greshama. 
 
Zaangażowany zatem w sprawę dobry główny urzędnik wspierałby działalność spontaniczną, zapewniając jednak szybką reakcję stosownych służb na wypadek, gdyby się pojawiło niebezpieczeństwo. Zdawałby sobie przecież sprawę z organicznej wady urzędolenia i konieczności uwzględniania tego w krytycznych momentach.
 
Tyle tylko, że urzędnik może działać zgodnie z prawem i w granicach prawa. Nie ma zaś żadnego przepisu, który by ordynował empatię, czy zwykłą mądrość. I w tym leży problem Kasinki Małej. Wdrażanie bowiem przepisów zawiera w sobie zwłokę, którą skrzętnie powiększają źli urzędnicy niezależnie od tego, że łatwo porzucają krępujące ich ramy prawne, kiedy to jest im wygodne. O nadużywaniu uprawnień lub niedopełnianiu obowiązków media donoszą nader często. Tutaj mamy rzeczywiście możliwość zaistnienia szkody w wyniku zastosowanej prowizorki, ale też istnieje mnóstwo sposobów aby temu zapobiec. Najprostszy, to znowu się odwołać do przemyślności mieszkańców. To by jednak godziło w samą istotę urzędniczego trudu.
 
I tu mamy sedno. Urząd jest ustanowiony po to aby pomagać, służyć - po łacinie ministrare, stąd minister. Nie po to aby przeszkadzać. Kiedy zatem urzędnicy zażądają ścigania tych, którzy za nich rozwiązali problem, dają dowód na to, że nie pojmują sensu swego istnienia. Albo antycypują stan, który się u nas upowszechni, kiedy władzę obejmą etatyści.
 
Jak będzie? Myślę, że media nie przegapią rozwiązania tej sprawy.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka