Stary Stary
1260
BLOG

Żyworództwo

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 39

 No i wreszcie się doczekaliśmy afery w handlu węglem. Musiała wybuchnąć prędzej czy później. Przecież ekwilibrystyka władz, usilnie próbujących wymusić na nabywcach zakup droższego od zagranicznego, polskiego węgla tworzyła jego importerom niepowtarzalną okazję. Jak wiadomo podatki pośrednie są zawarte w cenie i każdy handlarz ma prawo do zwrotu tej ich części, którą już był uiścił kupując swój towar od producenta. Opodatkowany jest tylko jego zarobek, uzyskiwany wskutek wyższej ceny w detalicznej sprzedaży.

Wystarczyłoby tylko tani, rosyjski czy kazachski produkt przedstawić w dokumentach jako drogi, polski, by po sprzedaniu go odliczyć od podatków pośrednich część pobraną już rzekomo przez kopalnię i zachować ją dla siebie. Od droższego towaru są wyższe podatki, czyli też większe ich zapłacone lub niezapłacaone a tylko przypisane fiskusowi części. Kiedy by się całą operację przekonywająco a masowo przeprowadziło, miałoby się niezły zysk. Kosztem państwa. I teraz właśnie media donoszą o aferze w tym stylu, enigmatycznie opisywaną jako oszustwa i wyłudzanie podatku VAT.
 
Przed dziesiątkiem z górą lat mieliśmy u nas szereg afer cukrowych. „Prawdziwi” Polacy w rządzie postanowili wtedy ratować nasze cukrownictwo, bez którego czekała nas rzekomo najczarniejsza przyszłość. Zamknięte jeszcze wtedy granice pozwoliły nałożyć cła na import słodkiego proszku, określanego też jako biała śmierć. W wyniku tego polski odbiorca musiał kupować rodzimy wyrób, znacznie droższy od zagranicznego. Cukrownie pękały od produktu, który nie miał zbytu. Państwo zatem zaczęło eksporterom wyrównywać straty, jakie ponosili tanio sprzedając innym krajom cukier drogo wyprodukowany u nas. Natychmiast przez granicę zaczęły wędrować tylko faktury a  produkt zostawał w Polsce, ku radości bimbrowników. Korzystali wszyscy, tracił fiskus.
 
Jeszcze w głębokim Peerelu jakiś bystrzak wykupił partię zalegającego magazyny, przecenionego przecieru szczawiowego. Potem całą zawartość mnóstwa butelek wylał do zlewu i sprzedał w skupie opróżnione przez siebie „opakowania szklane”. Na każdym egzemplarzu tego nazewniczego potworka zarobił 50 groszy. Przecier we flaszkach był bowiem tańszy od pustych butelek. Ponieważ ich liczba nie była mała wystarczyło na pokaźny wyroczek za spekulację, dodatkowo zaokrąglony za zanieczyszczanie wód powierzchniowych bez zezwolenia. Wtedy bowiem rzeki zatruwali wszyscy, ale za zgodą urzędów, bo oczyszczalnie były tylko w niektórych miastach.
 
Za każdym razem aferzyści wykorzystywali idiotyzm sztucznie regulowanych cen. Za każdym razem fiskus był ich ofiarą. Za każdym więc razem mieli oni po swojej stronie sympatię opinii publicznej, bo nikt u nas nie lubi administracji, szczególnie kiedy ona sama stwarza okazje do prób uszczuplania dochodów państwa.
 
Jak zaś widać szaleństwo protekcjonizmu dotyka wszystkich praktykowanych u nas sposobów zarządzania gospodarką. I nie będzie na to rady póki państwo się będzie czuło odpowiedzialne nie za to aby obywatele mieli swobodę zarabiania na życie, ale aby rodzime wyroby znajdowały zbyt nawet, jak nie bardzo są komukolwiek potrzebne. Bo nikt nie potrzebuje droższego produktu. Policja zaś musi łapać takich sztucznie wykreowanych aferzystów zamiast się zająć samorodnymi. 
 
A węgiel? Dalej będzie drogi, bo jak się wczoraj dowiedzieliśmy rząd nie zechce likwidować swoich nierentownych kopalń. Wdroży programy naprawcze. No to i czas, w którym się pojawią następne afery nie jest specjalnie odległy.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka