Stary Stary
347
BLOG

Majętności

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 6

 Wyprzedaż majątku narodowego. To hasło, które od początku III Rzeczypospolitej nie schodzi z ust demagogów wszystkich odcieni, odwołujących się do sierot po Peerelu. Nie mamy już wielkich zakładów pracy z własnymi ośrodkami wypoczynkowymi, przystaniami żeglarskimi, stadionami. Nie ma też dla nich odznaczeń. Największym fabrykom  nadawano najbardziej prestiżowe, mniejszym skromniejsze. Jak hierarchia, to w każdym calu. Ale też naszych ulic nie przemierzają zabytkowe samochody ciągle produkowane w państwowych zakładach. Nie wyłamujemy sobie kostek na rozsypujących się płytkach chodnikowych, skąpo nasyconych cementem z rządowych cementowni, które za to obficie zadymiały Opolszczyznę i Lubelszczyznę. Odłogiem leżą popegeerowskie pola a bezkartkowa żywność przelewa się z półek sklepowych.

Średnie przychody roczne z prywatyzacji w latach 1991 - 2013 to 7,25 mld. złotych. W czasie rządów AWS i PO silnie rosła, pod władztwem SLD a szczególnie PiSu malała. Rozpiętość zatem kwot jest znaczna, od 27 do 2,3 miliarda w roku. To ostanie, to raty spływające wedle wcześniej zawartych umów w czasach zarządzania Polską przez PiS. Lewicowcy niechętnie wyprzedawali „sektor państwowy”. 
 
Przychody z prywatyzacji miały zasilić konta ZUSu, pozbawionego sum przekazywanych Otwartym Funduszom Emerytalnym. Aliści państwo miało zawsze pilniejsze wydatki niż ZUS. Szczególnie wtedy, kiedy nim rządziły partie lewicowe. Zaniechanie finansowania emerytur z prywatyzacji wymusiło w końcu praktyczną likwidację całego systemu OFE. Konieczność wypłacania bieżących świadczeń powiększała rocznie dług publiczny o wiele miliardów. Został on zmniejszony do rozsądnych wartości dopiero po odebraniu Funduszom 150 miliardów złotych i ograniczeniu dalszych wpłat do ich systemu.  
 
Utrzymywanie sektora państwowego jest grzechem wszystkich partii, które dotąd miały władzę. Państwowe przedsiębiorstwa niosą bowiem szereg korzyści dla polityków. Można w nich przecież zatrudniać całe rzesze zwolenników, którzy nie znaleźli należytego poparcia wyborców i nie dostali intratnych stanowisk parlamentarnych, rządowych czy samorządowych. Ba, można tam umieszczać małżonki totumfackich, które przebywając potem na wieloletnich zwolnieniach lekarskich obciążają ZUS swoimi niemałymi wynagrodzeniami. 
 
Chociaż pieniądze z prywatyzacji też nie są do pogardzenia. Od 1991 roku do 2013 osiągnięto z nich łączny przychód w wysokości około 170 miliardów złotych. Jak ustalił Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych taką samą kwotę dotacji w tym samym czasie pochłonęło górnictwo, którego związki zawodowe się ustawicznie domagają państwowej pomocy. I to wbrew początkowym deklaracjom „Solidarności”, która w pierwszych latach po transformacji utrzymywała, że celem istnienia kopalń jest zysk. 
 
Wychodziłoby więc na to, że majątek narodowy wyprzedano aby go rozdać górnikom. Oni teraz prawie sami pozostali jako państwowa głównie branża, z dawnych czasów zdobna licznymi „sztandarami pracy”, zasobna w mnogie organizacje związkowe, modelowo generująca straty i utrzymująca cały Śląsk w ustawicznym stanie pogotowia strajkowego. Ale też z ich grona się wywodzą najgłośniejsi obecnie wyraziciele żalu po wyprzedanym majątku narodowym. 
 
I tak się zamyka jeden z absurdów, z którymi się musi borykać III Rzeczpospolita. I mimo to się potrafimy wybić na pozycję państwa o wiodącym znaczeniu w regionie. Odwiedzają nas możni tego świata, prawią komplementy, deklarują zainteresowanie.
 
To co się dzieje gdzie indziej?
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka