Stary Stary
621
BLOG

Niejasności

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 46

 Deklaracja wiary lekarzy i studentów medycyny poruszyła opinię publiczną i zaowocowała protestami… lekarzy. Nie tych oczywiście, którzy ją podpisali a było ich trzy tysiące. Kontestatorzy zarzucają dokumentowi sprzeczność z polskim prawem i przysięgą Hipokratesa. Obrońcy zaś stwierdzają, że jest on tylko potwierdzeniem prawa do stosowania klauzuli sumienia, ustanowionej przez rząd Leszka Millera i podpisanej przez urzędującego wówczas prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego. Chroni medyków przed rozterkami, kiedy by ich podopieczni namawiali do przepisywania lub sprzedaży środków antykoncepcyjnych na przykład. O dozwolonej prawnie aborcji czy wyleczeniu niepłodności nie mówiąc. 

Sygnatariusze deklaracji uznają, że ciało człowieka jest nietykalne, zarówno zaś poczęcie jak i śmierć człowieka jest wynikiem wyłącznej decyzji Boga. Antykoncepcja więc by ich zdaniem była podobnym złem jak aborcja, sztuczne zapłodnienie czy nawet eutanazja. Jednak metoda „in vitro” jest sposobem leczenia bezpłodności, zatem całą domenę medycyny by ta deklaracja stawiała w wątpliwość. Łącznie z interwencjami chirurgicznymi.
 
Organy płciowe są zdaniem podpisujących dokument „sacrum w ciele ludzkim”, którego wykorzystywanie przystoi jedynie małżonkom. Bardzo to ryzykowne zastrzeżenie. Przecież lekarze korzystają z owego sacrum do zarabiania na życie. Należałoby zatem zamknąć gabinety ginekologiczne?  
 
Najbardziej zaś niejasna jest zasada pierwszeństwa prawa bożego przed stanowionym. Kto, gdzie i w jakiej formie utrwalił przepisy z pierwszeństwem, nie wiadomo.
 
Powstała obawa, że pacjenci będą pozbawieni należnej im opieki medycznej i szybko stworzono możliwość zapobieżenia ograniczeniom nakładanym na usługi przez niektórych medyków. Specjalna aplikacja pozwala pacjentowi ustalić, czy jego eskulap podpisał deklarację. Od przedwczoraj działa też w systemie Android proste narzędzie, o nazwie „sprawdź lekarza”, które ludziom pragnącym uzyskać poradę w sprawach sprzecznych z światopoglądem sygnatariuszy deklaracji pozwala przy pomocy smartfonu uwolnić się od obaw, że nie uzyskają pomocy .
 
Mamy chyba kolejny przykład próby wywarcia ideologicznie motywowanego przymusu na ludzi z wykorzystaniem do tego celu ich wiary. Stoi to chyba w jaskrawej sprzeczności nawet z ostatnim punktem deklaracji, o brzmieniu: „UWAŻAM, że - nie narzucając nikomu swoich poglądów, przekonań – lekarze katoliccy mają prawo oczekiwać i wymagać szacunku dla swoich poglądów i wolności w wykonywaniu czynności zawodowych zgodnie ze swoim sumieniem”. Przecież prawo do poszanowania swoich przekonań mają również pacjenci, także niekatoliccy. Tutaj zaś oni są tymi, którym deklaracja narzuca stosowanie religijnych pryncypiów innej wiary. 
 
Lepiej by chyba było, gdyby nie medycy brali na siebie zakazy wiary a pacjenci. I to od nich by należało wymagać aby na przykład wydawali na świat dzieci poczęte z gwałtu czy rezygnowali z antykoncepcji. Taka wstrzemięźliwość by wtedy mogła być poczytana za zasługę.
 
Jak to już bowiem zauważył Leszek Kołakowski wymuszona bezgrzeszność jest zupełnie bezwartościowa. Tak samo jak cnota kastrata.  
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka