Jarosław Kaczyński ubolewa, że 41% respondentów nie poświęci dla Polski życia a nienazwani celebryci wręcz opuszczą kraj, gdyby ów doświadczył najazdu. Upadek patriotyzmu ma być wynikiem deprecjonowania go w ostatnich latach, co drewnianą polszczyzną wyłuszczyła wyrazicielka PiS. Ludziom o niezbyt silnych umysłach można wiele wmówić, ale czy wszyscy Polacy takie mają? Znawcy mentalności Prezesa podnoszą też przemianę, jaka ma w nim zachodzić pod wpływem nagle uzyskanej świadomości, że Putin nie ma tajnego haka na Tuska. Wynika z tego, że razem nie zmontowali zamachu w Smoleńsku.
W latach pięćdziesiątych zeszłego wieku studencka młodzież pałała niechęcią do Moskali. Niektórzy na potrzeby potencjalnej, antykomunistycznej partyzantki gorliwie ćwiczyli strzelanie na studium wojskowym, boksowali się i z zapałem rzucali wzajem na matę w salach gimnastycznych, biegali na azymut po lasach. Chcieli być gotowi. Aliści też na nich czasem przychodziło zwątpienie. Powszechna była jeszcze wtedy trakcja konna. Na Rynku Podgórskim padł wielki perszeron i leżał na bruku przed “rolwagą“, rodzajem wozu znanym też z “Misia” Barei. Wokół stała gawiedź i milcząco syciła ciekawość, przejęta grozą darmowego spektaklu.
- Będziesz za nich umierał? - zapytał kolegę któryś ze studentów z grupki przechodzącej obok widowiska, wskazując na gapiów.
Powstawały wątpliwości mimo, że ówczesne pospólstwo by się nie odważyło nazwać Polski kondominium, ubekistanem, czy jakoś inaczej okazać jej pogardę. Trzymało fason, mimo że znacznie mniej czasu upłynęło wtedy od rabacji galicyjskiej, kiedy to na obszarach objętych dziewiętnastowiecznym ruchem trzeźwości zainspirowana przez Austriaków tłuszcza zamordowała 3000 ziemian, urzędników dworskich i księży.
Teraz na brak patriotyzmu narzeka prezes partii, której wyraziciele niedawno jeszcze kwestionowali legalne instytucje Polski. Jej niezawisłość. I dotąd się wydawało, że postępując tak prowadzą tylko niebezpieczną, ale jakoś tam zrozumiałą grę polityczną. Że aby uchronić przed samodzielnym myśleniem żelazny elektorat mobilizują pospólstwo przeciwko inteligentom czy mitycznym celebrytom, którzy by teraz mieli w jego wyobrażeniach zająć miejsce niegdysiejszych ziemian i oficjalistów.
Tymczasem niektórzy komentatorzy zrównują Prezesa z jego wyznawcami, imputując mu rzeczywistą wiarę w absurdy głoszone przez propagandystów partii. Najzagorzalsi przeciwnicy nie wyszli poza twierdzenie, że są one publikowane taktycznie dla schlebiania frustracjom bezkrytycznego tłumu, któremu aby dostatecznie zgłupiał trzeba było najpierw odjąć poczucie narodowej dumy.
Zaiste, dożylibyśmy zatem dni, w których politycy by nie kierowali masami, ale przejmowali sposób myślenia ich najbardziej prymitywnej części? Zdumiewa to tym bardziej, że wątpliwość co do gotowości naszej armii do obrony kraju podziela 65% respondentów ankiety TVN24. Podobne przekonanie jest u naszych polityków równie powszechne?
Tylko jak tak prezentujemy światu naszą jedność i determinację wobec dramatu Ukrainy, której poparcie ma być podobno probierzem naszego bezpieczeństwa, to czego do cholery oczekujemy od naszych sojuszników? Mają się o nas troszczyć bardziej niż my sami?
Komentarze