Stary Stary
1369
BLOG

Gogolizm

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 36

 Inteligentny “bizmesmen” wysłał do kilkudziesięciu tysięcy przedsiębiorców wezwanie do zapłaty 115 złotych za umieszczenie ich firmy w jakimś krajowym rejestrze. Około sześć tysięcy z nich się dało nabrać na urzędowy wygląd druku i dla świętego spokoju wysłało stówkę z niewielkim okładem pod wskazany adres. Nasz bystrzak otrzymał ponad sześćset tysięcy złotych. Ktoś jednak z naciąganych uznał rzecz za oszustwo i zawiadomił prokuraturę. Ta przeprowadziła dochodzenie i umorzyła sprawę, bo nasz bohater pokazał opinie prawników, z których wynikało, jakoby cała operacja była zgodna z prawem. Nie miał tedy świadomości, że popełnia czyn zabroniony. 

Policzmy zatem. Koszta to rejestracja spółki z rejestrem, powiedzmy dwa tysiące złotych plus dalszych czterdzieści jako najmniejszy bodaj teraz kapitał założycielski. Poza tym znaczki pocztowe, powiedzmy sto dwadzieścia tysięcy złotych. Pewnie się posłużył ryczałtem. Drukarka i czas pracy obsługi, powiedzmy dziesięć tysięcy. Opinie prawne, bądźmy hojni, dwadzieścia tysięcy. Razem 192 tysiące, powiedzmy dwieście. Otrzymał ponad sześćset. Stosunek kosztów do przychodów jak jeden do trzech. Znakomity wynik.
 
Na razie się jednak nasz bohater nie może z zysku cieszyć. Okazało się bowiem, że podobny rejestr, o identycznej nazwie założyła już inna pretendentka do wielkich zarobków, atoli nie zdecydowała się na wdrożenie pomysłu w życie, wolniej chyba pokonując meandry kazuistyki. Nie zaniedbała jednakowoż zastrzeżenia nazwy. I teraz sobie rości pretensje do odszkodowania. Stosunek zatem kosztów do przychodu może się znacząco pogorszyć w bilansie końcowym naszego “bizmesmena”.
 
Nie w tym jednak rzecz. Bohater tej historyjki nie tylko wykorzystał, ale i obnażył ponury komizm naszej biurokracji. Udowodnił oto, że około dziesięć procent przedsiębiorców polskich jest skłonnych potulnie zapłacić nienależne kwoty reagując tylko na urzędowo wyglądający papier. Świadczy to o atmosferze strachu, w jakim żyją. Wszyscy wiedzą o niszczeniu przedsiębiorczości przez nienawidzących kapitalizm biurokratów i niektórzy nawet nie próbują myśleć o dochodzeniu swych praw, pozostając w fatalistycznym przekonaniu, że się to i tak nie uda. Trzeba dopiero kogoś takiego jak nasz spryciarz aby jak gogolowski Chlestakow aby obnażył jeszcze jeden aspekt urzędniczej wszechwładzy.
 
Nasz sprytny “bizmesmen” powinien zatem otrzymać medal ufundowany przez liberałów a jego wizerunek powinien w najgorszych snach prześladować czynowników, zgarbionych nad redakcją kolejnych wezwań. Kancelaryjny żargon nie jest przecież tak giętki jak język Polaków.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka