Stary Stary
993
BLOG

Chrześcijańskość

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 48

 Mariusz T. wyszedł na wolność w atmosferze kłótni, pomówień, wytykania sobie win przez polityków i kasandrycznych zapowiedzi kolejnych morderstw, jakich się ma niebawem dopuścić. I to zdaniem Mariusza Błaszczaka jest wina Tuska. Wedle Dariusza Jońskiego raczej ministra sprawiedliwości. Bo Rzeczpospolita uwolniła niegdyś od kary śmierci seryjnego mordercę dzieci, który zabijał z lubieżności. W wyniku amnestii z 1989 roku zasądzoną mu szubienicę zamieniono wtedy na 25 lat więzienia, co było najsroższym wyrokiem, przewidzianym w prawie. 

Teraz Jarosław Kaczyński triumfuje. W 1989  bowiem roku występował przeciw tej amnestii. Nie dlatego głównie, że się obawiał skutków wypuszczenia na wolność ludzi, którzy się dopuścili zbrodni, ale przede wszystkim dlatego, że był orędownikiem utrzymania w Polsce kary śmierci. Wbrew Dekalogowi, zgodnie jednak z innymi zapisami Starego Testamentu. Przede wszystkim zaś wbrew Europie, która nas jego ówczesnym zdaniem już wtedy wciągała w swoje nieczyste sprawy.
 
Przypadek decyduje o wielu naszych poczynaniach. Ich skutki potrafimy ocenić za sprawą rachunku prawdopodobieństwa. Jeżeli więc zdecydowana większość niegdysiejszych nikczemników po wyjściu z kryminału nie podejmuje swojego procederu, to nie możemy się spodziewać, że któryś z nich się też od tego powstrzyma. Wynika to wprost z rozkładu częstości, znanego jako krzywa Gaussa. 
 
Więcej, przypadek wynika tylko z naszej niewiedzy. Kiedy byśmy byli w stanie uwzględnić wszystkie okoliczności, moglibyśmy ze stuprocentową pewnością przewidywać skutki swoich decyzji. W przypadku Mariusza T. mamy stwierdzenie specjalistów, że się on nie powstrzyma od kolejnych zabójstw. To ważna konstatacja, ale nie taka, która by upoważniała do uchwalenia ustawy pozwalającej odebrać wszystkim skazanym dobrodziejstwo niegdysiejszej amnestii. To w zaistniałej sytuacji tylko powód do objęcia konkretnych niegodziwców szczególnym nadzorem. 
 
Zawstydzającym zaś faktem było to, co przedwczoraj wstrząsnęło opinią publiczną. Oto w celi Mariusza T. pod jego nieobecność wykryto rzekomo pornografię dziecięcą i ludzkie szczątki (sic!). Tak można było przeczytać na pasku w TVN 24. Można by pomyśleć, że w celach więziennych osadzeni tam nikczemnicy nadal uprawiają swój morderczy proceder. Pod okiem strażników. Potem się okazało, że to dziecięce zdjęcia więźnia z matką, jego terapeutyczne szkice i zachowany na pamiątkę ząb. Ludzki więc oczywiście. Minister sprawiedliwości na specjalnej konferencji prasowej obwieścił, że prokuratura otrzymała stosowne zawiadomienie o podejrzeniu kolejnego przestępstwa rzekomo popełnionego przez kłopotliwego więźnia..
 
Czyli od lat przechowywane w celi zdjęcia, malowidła i utracony kiedyś ząb miałyby posłużyć do ponownego skazania niewątpliwego zbrodniarza, który jednakowoż odcierpiał już karę nałożoną na niego przez państwo. Szkice, które nie były wcześniej w oczach personelu więziennego niczym zdrożnym, teraz by się miały przeobrazić w powód do kolejnej kary. Wcześniej tego dozorcy nie widzieli? I to by minister sprawiedliwości miał brać za dobrą monetę? Tak to bodaj wyglądało.
 
A opozycja, posiadłszy taką gratkę zachowała się oportunistycznie. Zamiast atakować system, dający powody do podejrzenia go o próbę manipulacji sądowej ma na to tylko wyświechtane zarzuty. PiS dodał jeszcze przechwałki swego lidera, racjonalizującego niegdysiejsze własne nawoływania do uprawiania państwowego okrucieństwa. Jedynie Janusz Palikot nie stracił okazji do kolejnego happeningu. Pokazał jakieś zabawki, które by jeszcze mogły być znalezione w celi Mariusza T.
 
O tempora, o mores! chciałoby się zakrzyknąć. 
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka