Stary Stary
1102
BLOG

Zakończenie

Stary Stary Polityka Obserwuj notkę 42

 Leszek Miller ucierpiał ostatnio dwukrotnie. Raz go jakiś troglodyta czy inny odmieniec polał czymś paskudnym i to daje powód do współczucia. Wczoraj jednak SLD zapowiedział interwencję w sprawie bezpieczeństwa swego szefa. To jakby zmniejszało empatię dla naszego modelowego lewicowca.

Drugim zaś razem Janusz Palikot dosięgnął szefa SLD złym językiem. Też mało elegancko, ale bardzo trudno tu się oprzeć wrażeniu, że Leszek Miller dostał to co sam rozdawał. Wszyscy bowiem bolejemy nad retoryką naszej polityki. Nie pamiętamy atoli o jej początkach. A tu nie “filipinki” wyrazicieli PiS, czy nawet obelgi Leppera leżą u źródeł współczesnego braku Wersalu w polityce. Pierwsze były nienawistne bon moty Leszka Millera, wycelowane w Jerzego Buzka. Podobnie jak komunistyczna nowomowa poprzedzała współczesną pisomowę. Jakby więc na domiar szyderstwa wczoraj jeden z mniej oględnych w słowie millerowców wystąpił oficjalnie z postulatem ucywilizowania debaty publicznej.
 
Pamiętamy jak po zdobyciu przez SLD władzy w 2001 roku wyraziciele partii wzięli srogi odwet na politycznych przeciwnikach. Słowny. Za upokorzenia okresu transformacji. Na każdym kroku wytykali swoim postsolidarnościowym poprzednikom ich rzeczywiście druzgocącą klęskę wyborczą i świętowali triumf swego ponad czterdziestoprocentowego poparcia. Tarzali się też radośnie w zdobytej znowu władzy, aby nadrobić czas poprzedzającego ją postu. Jeden z nich ostatnie cztery lata kryminału za ów okres spełnienia zarobił jeszcze w ostatnich dniach. Mieliśmy wtedy namiastkę tego, co niedawno doprowadziło Ukraińców do furii. 
 
Szczęśliwie zadziałały wtedy mechanizmy demokracji. Jaskrawo zatem rzecz zogniskowała pierwsza komisja śledcza, pokazując zdumionemu społeczeństwu ogrom pychy różnego rodzaju lwic i lwów lewicy z jednej strony i z drugiej porażającą naiwność postsolidarnościowych odszczepieńców, którzy zniesmaczeni oczywistą głupotą wielu przeciwników komuny odstąpili swoich i przeflancowali się do postkomunistów.
 
Teraz lewicowcy mają to, co zasiali. Dokładnie Leszek Miller. Stoi pod bramką i łapie palikotową piłkę próbując ją podrzucić Kwaśniewskiemu. Ma się od Palikota odciąć za jego szyderstwo. Jeżeli dwukadencyjny prezydent się od Twojego Ruchu odwróci, osłabi go niezawodnie. Jeżeli nie, sam się stanie celem ataków. W ten sposób się millerowcy podzielą z palikotowcami swoją klęską. I znowu powróci stan wyjściowy. Ten, w którym  nie ma w Polsce “prawdziwej” lewicy. Nikt się zatem nie upomni o “lud pracujący miast i wsi”. 
 
Lud zaś niegdyś ochoczo roztrwonił, żeby nie powiedzieć przepił pod przewodnictwem komuny naszą gospodarkę, za kartkowe przydziały wódy i zagrychy. I teraz się podzielił. Ci, którzy by chcieli dalej korzystać z zasady “czy się stoi, czy się leży” walczą przy PiSie o powrót ukochanego peerelu. Płaczliwą pokorę kruchty kompensują jadem słownym kierowanym ku nieprawdziwym rzekomo Polakom. Pozostali, którzy zrozumieli, że zachodnie zarobki może przynieść dopiero gospodarka o zachodniej wydajności głosują na PO. Przy eseldowsko rucherskich lewicowcach pozostały tylko drapieżniki dawnego systemu lub ich epigoni. Obnoszą wyleniałe grzywy po różnych mediach aby tam zaprezentować ich rzekomą wspaniałość. 
 
I szachują się wzajem. Apelami. I bon motami.
Stary
O mnie Stary

Nie chce mi się zmyślać, nic więc nie napiszę, bo w rzeczywistości jestem antypatycznym typem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka